Emily zdaje się, że straciła wszystko… do momentu, gdy dzięki tajemniczemu obrazowi odnajduje to, czego zawsze pragnęła.
Jej ojciec porzucił rodzinę, gdy była jeszcze dzieckiem, matka zmarła, zanim osiągnęła pełnoletność, a niedawno odeszła również jej babcia. Zdążyła więc już przywyknąć do samotności.
Jednak gdy Emily traci również pracę, czuje się zagubiona i poddaje się.
Wszystko zmienia się w dniu, gdy otrzymuje pocztą urzekająco piękny portret młodej kobiety na polu trzciny cukrowej na tle purpurowego nieba i rozpoznaje w niej swoją babcię. Do obrazu dołączony jest krótki liścik: "Pani dziadek nigdy nie przestał jej kochać".
Spragniona poczucia przynależności, chce poznać losy swoich przodków. Poszukiwania wiodą ją na Florydę do obozu dla jeńców wojennych, gdzie niemieccy żołnierze pracowali na rzecz amerykańskich farmerów… a czasem też zakochiwali się w ich córkach. Tylko jaki to może mieć związek z tajemniczym obrazem?
Pracując w bibliotece mogę obiektywnie stwierdzić, że Kristin Harmel jest jedną z bardziej lubianych przez czytelniczki autorką książek. Nic więc dziwnego, że bardzo się ucieszyłam widząc propozycję zrecenzowania jej najnowszej powieści, zwłaszcza, że do tej pory przeczytałam tylko jedną powieść autorki. Lektura książki "A gdy znów się spotkamy" już za mną, a ja mam mieszane uczucia. Z jednej strony to bardzo wtórna historia z drugą wojną światową w tle, a z drugiej napisana tak, że w ogóle nie żałuję czasu z nią spędzonego.
Emily, główna bohaterka książki, traci stałą pracę tym samym znajdując się w trudnej sytuacji życiowej. Nagła zmiana zbiega się w czasie z powrotem do jej życia ojca oraz tajemniczą przesyłką z obrazem, który zdaje się kryć tajemnice ukochanej babci Emily. Próba odpowiedzi na pytania o przeszłość babci prowadzą kobietę do trudnych momentów z jej własnego życia.
"A gdy znów się spotkamy" to powieść, którą miłośnicy literatury związanej z II wojną światową uznają zapewne za oklepany. Przeszłość związana z zakazaną miłością, ciążą i odrzuceniem rodziny, a w końcu i rozdzieleniem kochanków... można by zaśpiewać: "ale to już było...". Pewną nowością jest tutaj fakt, iż owy kochanek nie jest nazistą, chociaż walczył po stronie Niemiec, a kochankowie poznają się w Ameryce, na Florydzie, na której mieścił się obóz jeniecki. Dodatkowo mamy w powieści do czynienia z ciekawą bohaterką czasów teraźniejszych, która po nitce, a w zasadzie po obrazie i dołączonym do niego liściku, dochodzi nie tylko do kłębka historii z przeszłości, ale również po drodze rozprawia się ze swoją bolesną przeszłością.
Kristin Harmel może nie przedstawia specjalnie oryginalnej historii, ale robi to w sposób, który sprawia, że tę książkę dobrze i z ciekawością się czyta. Kolejne odwiedzane miejsca, kolejni bohaterowie to kolejne ciekawe historie, które składają się na jedno życie kobiety, która przez większą część swojego istnienia tęskniła za utraconą miłością. "A gdy się znów spotkamy" to rozliczenie nie tylko przeszłości dwóch bohaterek, ale również ukazanie jak wiele daje nam wybaczanie. Lektura utwierdza nas w przekonaniu, że prawdziwa miłość nigdy nie umiera, a prawda zawsze, prędzej, czy później wychodzi na jaw.
Polecam.
Pozostałe książki autorki:
"Jeszcze jeden dzień"
"Jeszcze jeden dzień"
Ja się póki co nie skuszę. Mam przesyt takich książek.
OdpowiedzUsuńRównież musiałam sobie zrobić od nich przerwę, więc doskonale Cię rozumiem :)
UsuńMoże polecę ten tytuł koleżance, która lubi podobne książki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jej się spodoba.
UsuńOstatnio czytam bardzo dużo książek z tego okresu historii, dlatego teraz muszę zrobić sobie chwilowy reset, ale będę o tym tytule pamiętała na przyszłość.
OdpowiedzUsuńTo zrozumiałe :) Tutaj na szczęście II wojna jest przedstawiona inaczej, z perspektywy amerykańskiej
UsuńNa pewno wywołałaby u mnie sporo emocji.
OdpowiedzUsuńMyślę, że przypadłaby Ci do gustu :)
UsuńLubię gdy fabuła toczy się w dwóch torach czasowych, będę miała na uwadze tą książkę :)
OdpowiedzUsuńRównież lubię gdy w powieści ma to miejsce :)
Usuń