Pamiętacie sprawę patronatów? To pytanie retoryczne, bo sądząc z pytań, które dostaję, cały czas czekacie na artykuł. Dla niewtajemniczonych: ponad miesiąc temu zadałam pytanie na Instagramie, czy przed przyjęciem patronatu wydawnictwa dają wam możliwość przeczytania książki. Większość głosów była na ... NIE - i ja też mam tylko takie doświadczenie. Większość wydawnictw, wg osób biorących udział w dyskusji i ankiecie, proponuję patronat bez wysłania chociażby fragmentu powieści. Postanowiłam sprawdzić to u źródła i ponad miesiąc temu wysłałam do paru wydawnictw maila z wyjaśnieniem, iż opracowuję post o patronatach i bardzo proszę o odpowiedzi na pytania kto może zostać patronem, na jakiej podstawie są oni wybierani itp. i najważniejsze: czy przed podjęciem ostatecznej decyzji patroni mogą zaznajomić się z treścią książki?
I zostałam ze swoimi pytaniami sama.
Nikt! Żadne wydawnictwo nie pofatygowało się, by napisać chociażby, że to nie moja sprawa.
Nikt! Żadne wydawnictwo nie pofatygowało się, by napisać chociażby, że to nie moja sprawa.
O czym to świadczy? Jaka jest wartość patronatów i szczerość recenzji patronackich? Jaki stosunek mają do nas wydawnictwa, które wykorzystują nas do promocji książek, ale nie są w stanie odpowiedzieć na naszą wiadomość? Jaki my siebie szanujemy skoro przystajemy na takie warunki?Zostawię te pytania bez odpowiedzi, sugerując patrzenie przez palce na pewne patronackie polecajki, skoro osoby, polecające nie czytały jeszcze polecanych przez siebie treści, a osobom, które decydują się na patronat, nie wiedząc o książce nic poza jej opisem - ... Nic nie napiszę. Każdy ma swój rozum i niech robi jak uważa za słuszne.
Wydawnictwa, które prosiłam o odpowiedź, a które sprawę olały to:
@wydawnictwoniezwykle@waspos
@papierowyksiezyc
@wydawnictworeplika
@wydawnictwo_wab (GwFoksal)
@wydawnictwo_novaeres
@wydawnictwojaguar
@wydawnictwo_poznanskie
@wydawnictwodragon_official
Miałam naiwną nadzieję, że po uzyskaniu odpowiedzi od tych wydawnictw, napiszę do kolejnych. Odpuszczam. Nie chcę być bardziej rozczarowana niż już jestem.
Ten post na Instagramie wywołał spore poruszenie. Liczba udostępnień i komentarzy mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła i wlała nadzieję w serce, że naprawdę niewiele osób zgadza się na takie bezsensowne patronowanie dla samego loga umieszczonego na okładce. Warto poznać książkę, którą ma się polecać innym, aby się później nie wstydzić i nie żałować, ani np. kłamać, żeby zachować twarz.
A może Wy macie zupełnie inne zdanie na ten temat? :)
O kurczę! Szkoda, że nikt nie odpisał na to pytanie... Niestety takie zachowanie nie jest fair, sama nie wyobrażam sobie wziąć patronatu, nie czytając uprzednio książki. Generalnie nie wszystkie zagrywki promocyjne ze strony wydawnictw są fair.
OdpowiedzUsuńParu blogerów już podnosiło sprawę, że niesprawiedliwym jest, kiedy wydawnictwo (lub autor) szuka recenzentów do danej książki, ale żeby dany bloger był brany pod uwagę, to wcześniej... musi udostępnić banner/grafikę promujący/ą daną książkę. Jak to widzę, to też jestem przerażona, ponieważ ktoś jeszcze przed przeczytaniem książki zaczyna ją promować, a ostatecznie i tak może nie otrzymać egzemplarza recenzenckiego (inna sytuacja, kiedy ktoś udostępnia zapowiedź książki, bo ta go akurat interesuje, chodzi mi stricte o te posty ze strony wydawnictw/autorów, które mówią "chcesz zrecenzować? skomentuj, udostępnij, a weźmiemy cię pod uwagę, ale nic nie obiecujemy").
Wydaje mi się, że wielu blogerów w jakiś sposób daje się wykorzystać, nawet o tym nie wiedząc. Sama mam wrażenie, że pewnie na niektóre rzeczy się łapię.
W każdym razie super, że poruszyłaś ten temat!
Naprawdę są takie praktyki?? Powiem Ci, że pierwszy raz o tym słyszę. Możesz mi napisać, które to takie 'mądre'? Normalnie w szoku jestem, a myślałam, że już nic mnie nie zdziwi
UsuńBardzo niefajne jest takie olewanie :/ To w sumie mówi samo za siebie..
OdpowiedzUsuńDokładnie. Brak odpowiedzi to czasami bardzo czytelnia odpowiedź ;)
UsuńBardzo dobry post. W sam raz dla osoby piszącej już nie do szuflady. Pozdrawiam weekendowo :)
OdpowiedzUsuńJa tylko objąłem patronatem bodajże tylko trylogię Agnieszki Steur - "W Jangblizji". I to po przeczytaniu. Znajomość trwa do dziś. KOntaktujemy się internetowo od siedmiu lat.
UsuńNo wydawnictwa zachowały się mega słabo nie dając żadnej odpowiedzi. Wstyd i żenada
OdpowiedzUsuńA może właśnie tym milczeniem dały najlepszą odpowiedź 😉
UsuńJestem w szoku. Zwłaszcza patrząc na listę wydawnictw. Są wśród nich takie, po których w życiu bym się nie spodziewała, że sprawę zwyczajnie oleją. Mogliby chociaż - tak jak napisałaś - odpowiedzieć zdawkowo, że to nie Twoja sprawa...
OdpowiedzUsuńMyślę, że pisząc o zawiedzeniu mamy na myśli te same wydawnictwa 😉
UsuńJa nie czytam za bardzo książek i nie mam bloga o takiej tematyce, więc nie miałam pojęcia, że tak to wygląda :( Nie wiem, jak można polecać coś czego się nie wypróbowało (albo czytało)
OdpowiedzUsuńTeż nie wiem i nawet sobie tego nie wyobrażam, ale są ludzie, którym nie zależy na prawdziwym patronowaniu i polecaniu książki,a na swoim logo na jej okładce 🤷
UsuńMuszę przyznać, jestem bardzo zaskoczona,iż żadno z przecież tak znanych i popularnych wydawnictwo nie odpisało na Twoją wiadomość. 😊
OdpowiedzUsuńWidać nie mieli się czym chwalić 😉
UsuńJa już Ci mówiłam, że byłam w szoku, że nikt nie odpisał. Wydawnictwa schodzą na psy.
OdpowiedzUsuńBo my im na to pozwalamy, niestety 🤷
UsuńDo dyskusji i patronatach dołożyłam swoje 3 grosze na Instagramie, a brak odpowiedzi ze strony wydawnictw świadczy tylko o podejściu do pracy i roli blogerów
OdpowiedzUsuńSzkoda, że niektórzy dają się tak wykorzystywać i nawet nie widzą w tym nic złego ☹️
UsuńTrochę to przykre...
OdpowiedzUsuńNawet bardzo 😉
Usuńmogli odpisać choć cokolwiek... a nie olać sprawę;/
OdpowiedzUsuńWidać nie zależało im, by się pokazać z dobrej strony.
UsuńSzkoda, że wydawnictwa tak potraktowali Twoje wiadomości :/
OdpowiedzUsuńOdpisanie na pytania przecież nic nie kosztuje.
Pozdrawiam!
Nie wnikam, ale sobie zapamiętam ;)
UsuńPoruszasz ważny temat. Ja nie jestem taką optymistką jak Ty, wydaje mi się, że niestety nie raz i nie dwa widziałam blogerów rozczarowanych własnym patronatem... Inna rzecz, że są i tacy, którzy chcą po prostu zobaczyć swoje logo na książce.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że coraz częściej osoba blogera-recenzenta, jest mylona z osobą blogera-specjalisty od marketingu.
Na szczęście w kwestii patronatów, moja jedyna propozycja skończyła się moją odmową, właśnie dlatego, że miał to być patronat "w ciemno". ;)
Przykro mi, że wydawnictwa tak Cię potraktowały. Niestety wiele to mówi o nich samych, ale z drugiej strony dobrze to wiedzieć. Dobra robota Kochana! ;)
Jeżeli są rozczarowani i o tym napiszą to jeszcze pół biedy, choć przyznam, że trochę śmiać mi się wtedy chce, ale Ci, którzy piszą psalmy pochwalne, choć uważają, że promują gniota to już inna para kaloszy. Tego nie rozumiem i nie szanuję.
UsuńMasz świętą rację, ale to dotyczy tak samo patronatów jak i w ogóle recenzji i jak obie dobrze wiemy, to się niestety zdarza... Choć chcę wierzyć, że nie aż tak często.
UsuńNatomiast krytykowanie własnego patronatu jest naprawdę śmieszne, ale doceniam uczciwość. :P
W pełni się zgadzam.
UsuńTakie olewanie, nie świadczy zbyt dobrze - dobrze że opublikowałaś listę tych wydawnictw, myślę że wielu osobom to pomoże 😀
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie widziałam sensu w ukrywaniu tego, mieli ponad miesięczną szansę napisania czegokolwiek, nie skorzystali - trudno
UsuńDziwne, że nie odpisali. Może mają bardzo dużo różnych maili i po prostu robią selekcję? Ja nie mogę narzekać na współpracę z wydawnictwami jeśli chodzi o czytanie książki przed premierą. Najpierw czytam w wersji elektronicznej, a potem im piszę, czy biorę patronat, czy też nie. I zdarzyło się też tak, że kilka razy odmówiłam patronatu, bo książka nie przypadła mi do gustu, i nie mieli mi tego za złe.
OdpowiedzUsuńByć może, w każdym razie nie widziałam powodu by nie podawać ich nazwy. Taką postawę szanuję i wspieram. Wiesz, co promujesz i de facto pod czym się podpisujesz
UsuńA ja zawsze dostaję tekst w pdf do przeczytania i podejmuję decyzję, czy chcę objąć patronatem. Bardzo często również piszę blurba czy polecajkę, która znajduje się na ostatniej stronie ksiązki.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, tylko jak wynika z opinii kilkudziesięciu osób na Ig takie działanie to wyjątek.
UsuńCzekaj, bo chyba źle zrozumiałam- wydawnictwa proponują patronat, czyli promocję danej książki bez możliwości jej przeczytania?! To przecież jest nie do przyjęcia! Nie miałam o tym pojęcia i faktycznie teraz inaczej będę patrzyła na recenzje patronackie...;/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Owszem😁 a gdy wyrażasz zainteresowanie patronatem, ale chcesz najpierw przeczytać książkę to się dowiadujesz, że już za późno, bo ona właściwie to się już drukuje 😂
Usuń