Jedną z najlepszych książek zeszłego roku były "Okruchy gorzkiej czekolady. Morze miłości":
Nie zdziwi więc Was zapewne gdy napiszę, że najbardziej oczekiwaną książką i jednocześnie będącą tą, której najbardziej się obawiałam była kontynuacja "Okruchów...", czyli "Serce na wietrze". Z drżeniem sięgnęłam po tę liczącą ponad 700 stron powieść. I wiecie co? Przeczytałam ją szybciej niż inne, o połowę cieńsze.
Książka Elżbiety Sidorowicz wyzwoliła mnóstwo moich emocje. Czytając ją płakałam i cierpiałam razem z bohaterką. Przeszłam swoiste katharsis, strona po stronie, mierząc się z bólem nierealnej postaci. Historia opisana w "Okruchach gorzkiej czekolady" sponiewierała mnie emocjonalnie. Dobór słów sprawiał autentyczny ból, smutek, tęsknotę. Musiałam przerywać lekturę, bo czytane słowa trafiały mnie jak strzały. Musiałam przerwać, przetrawić, przelać łzą, by ponownie do niej wrócić. Elżbieta Sidorowicz zaczarowała mnie słowem. Autorka posiada ogromną umiejętność przelewania na papier skrajnych emocji i uczuć. To jak poprowadziła fabułę, skupiając się na tym, co dzieje się w głowie złamanej życiem bohaterki to było mistrzostwo.
Myślała, że wszystko stracone.
I wtedy znowu dostrzegła promienie słońca.
W liceum plastycznym, w którym uczy się Ania, pojawia się nowy nauczyciel matematyki. Niezwykle przystojny, a zarazem bardzo wymagający i o paskudnym charakterze. Uczniowie z miejsca nazywają go Potworem. Dla Ani miniony rok był szczególnie trudny. Teraz, kiedy wydawało się, że powoli odzyskuje spokój, uderzają w nią kolejne wydarzenia. Pola, najlepsza przyjaciółka, wyjeżdża do Londynu, a nowy nauczyciel wzbudza w niej autentyczne przerażenie. Nieoczekiwanie, w trudnych okolicznościach, matematyk udziela jej pomocy.
Przez przypadek Ania poznaje Gutka i tak trafia do grupy Dworzec skupiającej młodych artystów. To otwiera nowy rozdział w życiu dziewczyny. Michał, zakochany w Ani, cierpliwie czeka na sygnał z jej strony, a Potwór z każdym dniem staje się mniej straszny. Relacje coraz bardziej się komplikują, a Ania nie potrafi do końca rozpoznać swoich uczuć…
Mija rok odkąd Ania w wypadku straciła rodziców. Rok smutku, żalu, rozpaczy, potyczek z Bogiem, z domem, który był jedynym, co jej pozostało. Długie miesiące wyrzeczeń, walki, użerania się z niedogodnościami skończyły się sukcesem. Dom uzyskał dostęp do wody i linii telefonicznej, a ona miała stabilną pracę przy tworzeniu witryn sklepowych, dzięki której uzyskiwała pieniądze na spłatę długu. Życie, jednak, przynosi Ani kolejne wyzwania. Jej najlepsza przyjaciółka wyprowadza się do Anglii, a w klasie pojawia się nowy nauczyciel matematyki - znienawidzonego przez nią przedmiotu. Jak to jednak w życiu bywa, pozory mylą. Potwór, jak go określają uczniowie, ma całkiem ludzkie serce i ludzkie odruchy. Paweł Jeż jest młodym, przystojnym mężczyzną, który z niewiadomych przyczyn został 'zesłany' do szkoły średniej. Ania jest przerażona, jednak zmuszona do przebywania w towarzystwie mężczyzny odkrywa, że nie jest taki zły i zmienia mu przezwisko z Potwora na Jeżozwierza, a to już pierwszy krok do oswojenia. Tak zaczyna się dość specyficzna i momentami dwuznaczna przyjaźń. Z przyjaźni z Anią, ale nadzieją na miłość, nie rezygnuje również jej przyjaciel Michał. Oprócz spraw sercowych mamy włączenie w akcję nowych bohaterów z grupy Dworzec, która wciąga Anię w swoje artystyczne ramiona.
Jak widzicie sporo się dzieje w kontynuacji "Okruchów gorzkiej czekolady". Życie nastolatki staje się łatwiejsze dzięki udogodnieniom w domu, jednak dla jej sponiewieranej smutkiem duszy, mimo docierających promyków słońca, czas smutku i żalu jeszcze nie minął. Klasa maturalna, problemy w szkole nieznane porywy serca, a to wszystko bez kojącej obecności matki. Nie jest łatwo. W tym tomie mamy położony nacisk na serce bohaterki. Ani trudno rozeznać swoje uczucia. Mimo, iż jest adorowana z rożnych stron sama uważa, że nie potrafi kochać. Spotkania z nauczycielem matematyki wprowadzają dodatkowy chaos w jej zdawać by się mogło poukładane życie i powoli odbudowywane serce.
Kiedy czytamy o Ani musimy mieć w głowie, że ona nie żyje w czasach współczesnych, a w latach 90. Mimo, iż problemy nastolatkowie generalnie mają podobne to jednak otoczka i wartości są odrobinę inne. Ania to z jednej strony dziewczyna, która może stanowić wzór - pracuje, uczy się, nie toleruje długów, na wszystko chce sama zapracować, nie chce przysparzać zmartwień, dlatego trudno jej znieść w swoim życiu kolejnego dobrego człowieka, który bezinteresownie chce jej pomagać. Z drugiej strony jest jak każda wchodząca w dorosłość dziewczyna, której np. nie obcy jest alkohol. Ma swoje priorytety, jest poukładana, zawsze można na nią liczyć. Nie jest bohaterką na wzór młodzieżowych powieści amerykańskich, w których seks i imprezy to najważniejsze składowe życia. To mi się podoba. Takie książki można spokojnie polecać młodym ludziom, przede wszystkim wchodzącym w dorosłość młodym kobietom.
Jedną z najważniejszych zalet powieści "Okruchy gorzkiej czekolady. Serce na wietrze" jest język. Elżbieta Sidorowicz operuje piękną polszczyzną, przez jej zdania się płynie, momentami są jak poezja, ale nie oderwana od rzeczywistości. Kochani, mało która autorka pisze ładnie, ubiera zdania w słowa, a nie bezmyślnie 'rzuca' je na papier. Elżbieta Sidorowicz maluje słowa, maluje emocje. My nie tylko o nich czytamy, my je odbieramy. I chociaż pod względem emocji pierwsza część jest zdecydowanie nie do pobicia to i druga wywiera na nas ogromne wrażenie. Mrok, który spowijał pierwszą część zostaje rozjaśniony. Ciemne kontury obrazu nabierają kolorów. Pojawia się entuzjazm, radość, niepewność, przyspieszone bicie serca. Świat powoli nabiera kolorów, a autorka doskonale potrafi to oddać. Miejscami odnosiłam jednak wrażenie, że słowa Ani, jej komunikacja z nauczycielem była zbyt wydumana, jak na tak młodą dziewczynę. Natomiast jej rozterki były prawdziwe. Ania została doskonale wykreowana, jest niezwykle spójna, jak żywa istota, a nie postać z książki, więc mimo, miejscami górnolotnych wypowiedzi, które mogłyby się kłócić z wiekiem bohaterki, kupuję ją w całości.
"Serce na wietrze" liczy ponad 700 stron i przeczytałam je z ogromnym zaciekawieniem. Można powiedzieć, że płynęłam przez te strony, zauważając pewne wady, ale jednak, nie mogąc się na nich skupić, gdyż porywał mnie nurt kolejnych wydarzeń i piękno języka. Autorka wprowadziła do powieści sporo wątków, i chociaż czytałam je z zainteresowaniem, to nie do końca uważam, że wszystkie były konieczne. Muszę jednak przyznać, że to taki rodzaj książki, który kupuję w całości, ze wszystkimi wadami, ale przede wszystkim jej zaletami, które przyćmiewają to, co można uznać za mankament, czy zbytek.
POLECAM!
Mija rok odkąd Ania w wypadku straciła rodziców. Rok smutku, żalu, rozpaczy, potyczek z Bogiem, z domem, który był jedynym, co jej pozostało. Długie miesiące wyrzeczeń, walki, użerania się z niedogodnościami skończyły się sukcesem. Dom uzyskał dostęp do wody i linii telefonicznej, a ona miała stabilną pracę przy tworzeniu witryn sklepowych, dzięki której uzyskiwała pieniądze na spłatę długu. Życie, jednak, przynosi Ani kolejne wyzwania. Jej najlepsza przyjaciółka wyprowadza się do Anglii, a w klasie pojawia się nowy nauczyciel matematyki - znienawidzonego przez nią przedmiotu. Jak to jednak w życiu bywa, pozory mylą. Potwór, jak go określają uczniowie, ma całkiem ludzkie serce i ludzkie odruchy. Paweł Jeż jest młodym, przystojnym mężczyzną, który z niewiadomych przyczyn został 'zesłany' do szkoły średniej. Ania jest przerażona, jednak zmuszona do przebywania w towarzystwie mężczyzny odkrywa, że nie jest taki zły i zmienia mu przezwisko z Potwora na Jeżozwierza, a to już pierwszy krok do oswojenia. Tak zaczyna się dość specyficzna i momentami dwuznaczna przyjaźń. Z przyjaźni z Anią, ale nadzieją na miłość, nie rezygnuje również jej przyjaciel Michał. Oprócz spraw sercowych mamy włączenie w akcję nowych bohaterów z grupy Dworzec, która wciąga Anię w swoje artystyczne ramiona.
Jak widzicie sporo się dzieje w kontynuacji "Okruchów gorzkiej czekolady". Życie nastolatki staje się łatwiejsze dzięki udogodnieniom w domu, jednak dla jej sponiewieranej smutkiem duszy, mimo docierających promyków słońca, czas smutku i żalu jeszcze nie minął. Klasa maturalna, problemy w szkole nieznane porywy serca, a to wszystko bez kojącej obecności matki. Nie jest łatwo. W tym tomie mamy położony nacisk na serce bohaterki. Ani trudno rozeznać swoje uczucia. Mimo, iż jest adorowana z rożnych stron sama uważa, że nie potrafi kochać. Spotkania z nauczycielem matematyki wprowadzają dodatkowy chaos w jej zdawać by się mogło poukładane życie i powoli odbudowywane serce.
Kiedy czytamy o Ani musimy mieć w głowie, że ona nie żyje w czasach współczesnych, a w latach 90. Mimo, iż problemy nastolatkowie generalnie mają podobne to jednak otoczka i wartości są odrobinę inne. Ania to z jednej strony dziewczyna, która może stanowić wzór - pracuje, uczy się, nie toleruje długów, na wszystko chce sama zapracować, nie chce przysparzać zmartwień, dlatego trudno jej znieść w swoim życiu kolejnego dobrego człowieka, który bezinteresownie chce jej pomagać. Z drugiej strony jest jak każda wchodząca w dorosłość dziewczyna, której np. nie obcy jest alkohol. Ma swoje priorytety, jest poukładana, zawsze można na nią liczyć. Nie jest bohaterką na wzór młodzieżowych powieści amerykańskich, w których seks i imprezy to najważniejsze składowe życia. To mi się podoba. Takie książki można spokojnie polecać młodym ludziom, przede wszystkim wchodzącym w dorosłość młodym kobietom.
Jedną z najważniejszych zalet powieści "Okruchy gorzkiej czekolady. Serce na wietrze" jest język. Elżbieta Sidorowicz operuje piękną polszczyzną, przez jej zdania się płynie, momentami są jak poezja, ale nie oderwana od rzeczywistości. Kochani, mało która autorka pisze ładnie, ubiera zdania w słowa, a nie bezmyślnie 'rzuca' je na papier. Elżbieta Sidorowicz maluje słowa, maluje emocje. My nie tylko o nich czytamy, my je odbieramy. I chociaż pod względem emocji pierwsza część jest zdecydowanie nie do pobicia to i druga wywiera na nas ogromne wrażenie. Mrok, który spowijał pierwszą część zostaje rozjaśniony. Ciemne kontury obrazu nabierają kolorów. Pojawia się entuzjazm, radość, niepewność, przyspieszone bicie serca. Świat powoli nabiera kolorów, a autorka doskonale potrafi to oddać. Miejscami odnosiłam jednak wrażenie, że słowa Ani, jej komunikacja z nauczycielem była zbyt wydumana, jak na tak młodą dziewczynę. Natomiast jej rozterki były prawdziwe. Ania została doskonale wykreowana, jest niezwykle spójna, jak żywa istota, a nie postać z książki, więc mimo, miejscami górnolotnych wypowiedzi, które mogłyby się kłócić z wiekiem bohaterki, kupuję ją w całości.
"Serce na wietrze" liczy ponad 700 stron i przeczytałam je z ogromnym zaciekawieniem. Można powiedzieć, że płynęłam przez te strony, zauważając pewne wady, ale jednak, nie mogąc się na nich skupić, gdyż porywał mnie nurt kolejnych wydarzeń i piękno języka. Autorka wprowadziła do powieści sporo wątków, i chociaż czytałam je z zainteresowaniem, to nie do końca uważam, że wszystkie były konieczne. Muszę jednak przyznać, że to taki rodzaj książki, który kupuję w całości, ze wszystkimi wadami, ale przede wszystkim jej zaletami, które przyćmiewają to, co można uznać za mankament, czy zbytek.
POLECAM!
Nie czytałam wcześniejszej części, ale nie wiem czy sięgnę...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zachęcam :)
UsuńŚwietna recenzja. Tytuł sobie zapisuję. Nie wykluczam bowiem, że sięgnę. Lubię takie "cegiełki" :)
OdpowiedzUsuńWarto, ale polecam zacząć od pierwszego tomu :)
UsuńJestem bardzo ciekawa tego pięknego języka, o którym piszesz.
OdpowiedzUsuńPolecam sięgnąć i się przekonać. Mam wrażenie, czytając najnowsze powieści, że używanie pięknej polszczyzny, i takie 'kolorowanie' słów to obecnie rzadkość :)
UsuńMuszę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńJeszcze nie czytałam pierwszego tomu. Może kiedyś nadrobię ten cykl, bo piszesz o nim naprawdę ciekawie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Bardzo się cieszę, że Cię nim zainteresowałam :)
UsuńKsiążka mnie bardzo zaciekawiła, ale najpierw muszę przeczytać pierwszą część :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak będzie najlepiej ;)
UsuńBędę miała na uwadze ten tytuł.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dasz mu szansę :)
UsuńMocno kusisz mnie tą książką. 😊
OdpowiedzUsuńNiezmiernie się z tego cieszę ;)
UsuńNo to mnie zaintrygowałaś. Mam nadzieję, że książka wpadnie w moje czytelnicze łapki...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Tez mam taką nadzieję, bo wydaje mi się, że się nie zawiedziesz :)
UsuńMam wrazenie, że tego typu książek dla młodzieży bardzo brakuje we współczesnej literaturze. Piękny język to coraz częściej rzadkość.
OdpowiedzUsuńPiękny język i wartości, które są naprawdę ważne.
UsuńKojarzę tytuł, aczkolwiek nie czytałam jej :)
OdpowiedzUsuńPolecam nadrobić :)
Usuń700 stron to faktycznie gruba ksiażka :) Chętnie bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuńMoże będziesz miała okazję :)
UsuńPewnie skorzystam z plecenia :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
UsuńŚwietna recenzja. Tej autorki jest jeszcze kilka książek, które na pewno Ci się spodobają. Zachęcamy do przeczytania.
OdpowiedzUsuńHmmm, chyba nie do końca mówimy o tej samej autorce, gdyż z tego, co się orientuję to autorka ma na koncie 2 książki - ta, o której piszę oraz ta, którą we wpisie wspominam ;)
UsuńNie znam pozycji ani autorki ale opis brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńWarto się przekonać, polecam :)
UsuńPamietam jak zachwycałas sie pierwsza częścia. Super, ze tak szybko doczekałaś sie kontynuacji
OdpowiedzUsuńNie do końca szybko, ale się doczekałam;) Teraz czekam na trzecią część :)
UsuńNie czytałam ale kojarzę okładkę
OdpowiedzUsuńWarto sięgnąć.
UsuńDobrze, że kontynuacja jest też ciekawa. Na pewno ją przeczytam jak już nadrobię poprzednią część. ;)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że trochę sobie poczekają 😂
UsuńO łał, opis mega mi się podoba i ciekawi
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie ☺️
Usuń