Czytacie biografie? Ja muszę przyznać, że czytam, ale tylko osób, które w jakiś sposób mnie fascynują, ciekawią, wzbudzają moją sympatię. Nie sięgam jednak po biografie osób, które jeszcze żyją bo nie wierzę w ich rzetelność. Ania Przybylska od zawsze wzbudzała we mnie ciepłe uczucia, wiele słyszałam o jej podejściu do życia, priorytetach itp. z ciekawością więc gdy tylko nadarzyła się okazja, sięgnęłam po jej historię. Śliczna, sympatyczna, zawsze uśmiechnięta - fascynująca kobieta, którą chciałam poznać bliżej.
(...) to jest niesprawiedliwe i nienormalne.
Dostaję duże pieniądze tylko za to, że mam ładną buzię, że ktoś robi mi
zdjęcia, ale przecież tak naprawdę niewiele robię. To wolontariusze w
hospicjum zasługują na wielkie pieniądze, a nie ja za występ w jakiejś
reklamie.
"Anię" Macieja Drzewieckiego i Grzegorza Kubickiego czyta się bardzo dobrze i bardzo szybko. Przeszkadzają odrobinę przeskoki w czasie, ale rozumiem, że nie da przedstawić czyjegoś życiorysu rok po roku w sposób ciekawy, nie usypiając przy okazji czytelnika. Z każdej strony dowiadujemy się i utwierdzamy w przekonaniu, że Ania Przybylska to była zwykła - niezwykła jak na dzisiejsze czasy kobieta. Prostolinijna, szczera, odważna, dla której nie było rzeczy niemożliwych. Kobieta, której największą miłością była rodzina. To dla niej potrafiła bez żalu przystopować swoją karierę aktorską - zajęcie, o którym od dziecka marzyła. Nie bez powodu tak rzadko widywana była na ścinkach, imprezach, eventach. To były dla niej dodatki, nie koniecznie pożądane, wolała spędzić ten czas z najbliższymi.
Historię życia Ani Przybylskiej poznajemy z anegdot i historyjek opowiadanych przez jej mamę i siostrę, ale także jej współpracowników i przyjaciół. Obraz, który wyłania się ze zbioru tych opowieści to obraz wspaniałej matki, cudownej żony, niezastąpionej przyjaciółki, szalonej kobiety, która zmarła zdecydowanie przedwcześnie. Mimo, iż znałam zakończenie jej historii, i tak nie mogłam powstrzymać łez z żalu, że ktoś taki musiał nas opuścić.
Patrz, mnie nie będzie, a życie będzie toczyć
się dalej. Pewnie ludzie będą mówili: Przynajmniej już się nie męczy. A
wiesz, ja bym chciała się jeszcze pomęczyć, byle tylko żyć...
Czy ta książka to laurka aktorki? Trochę tak. Ale też pokazanie co w życiu się naprawdę liczy, co jest ważne i co powinno w naszym życiu pozostawać na pierwszym miejscu.
Była spełniona, radosna i robiła rzeczy, które
lubi. Nie miała tego – co dominuje w życiu wielu z nas – że odkładamy
na później sprawy, które są dla nas naprawdę ważne. Dobrą książkę
przeczytam na emeryturze, dobrej muzyki też posłucham dopiero
na starość, a na smakowanie dobrej kuchni też przyjdzie czas.
A co dopiero dzieci, budowanie rodziny, trudne decyzje o poświęcaniu
kariery i wyjeździe za partnerem. Odrzucenie koniunkturalizmu i gonitwy
za kolejnym zerem na koncie [...] – Ona nie miała takich problemów.
Brała życie pełnymi garściami, delektowała się nim. A przy tym było to
życie pełne prawdziwych emocji, bez gry i bez masek.
Jestem ciekawa tej książki. Mam ją w planach. 😊
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńTeż mam w planach tę książkę. Ciekawi mnie już od jakiegoś czasu. :)
OdpowiedzUsuńPolecam, daje do myślenia.
UsuńAnię uwielbiałam i co ciekawe nawet w wczoraj o niej myślałam. Książkę przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo była wspaniała kobieta :)
UsuńFajnie że taka książka powstała - może trochę jako laurka, a może jako wzór do naśladowania dla innych?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Na pewno daje dużo do myślenia. Każe zastanowić się nad życiem, priorytetami... Bardzo wartościowa biografia.
UsuńKupię ją i podaruję mamie na jej urodziny, gdyż Ania była w pewnym sensie jej autorytetem. Łączył je ten sam wiek i ten sam miesiąc urodzenia... I podejście do życia...
OdpowiedzUsuńW takim razie na pewno się ucieszy :)
UsuńTeż sięgam po biografie osób, które cenię, które mnie inspiruję i które podziwiam, jednak nie ograniczam się tylko do tych nieżyjących. Tę książkę bardzo chętnie bym przeczytała, bardzo lubiłam Anię Przybylską.
OdpowiedzUsuńWartościowa książka dlatego polecam
UsuńBardzo rzadko czytam biografie, a mimo sympatii do Ani, raczej po tą książkę nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńBiografie to bardzo często takie właśnie laurki ku czci ich bohaterów, ale czy to źle? Zwłaszcza, gdy mowa o osobie takiej jak Ania Przybylska, ciepłej, sympatycznej kobiecie:)
OdpowiedzUsuńRacja:)
UsuńMuszę przeczytać, do tej pory nie mogę uwierzyć, że Ania tak szybko odeszła..
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńUwielbiam biografie, pamiętniki itp :D Jest ich zdecydowanie najwięcej na moich półkach :)
OdpowiedzUsuńU mnie raczej sporadycznie się pojawiają:)
Usuń