Napisanie dobrej, niebanalnej, wciągającej, nie schematycznej powieści obyczajowej to naprawdę trudna sztuka. Na palcach jednej ręki mogę policzyć te, które mnie w tym roku nie rozczarowały. Niestety, "Klamki i dzwonki" Magdaleny Knedler nie będą się do nich zaliczać. Z pozoru, po wstępnym zapoznaniu się z opisem książki wydaje się ona naprawdę intrygująca, z nieszablonową historią. Faktycznie jest ona nieszablonowa. Mamy tutaj historie osób splecionych w różny sposób przeszłością. Eliza debiutująca poetka otrzymawszy telefon ze szpitala, przypomina sobie trudne wydarzenia, które spowodowały, że straciła przyjaciółkę i ukochanego mężczyznę. Owa przyjaciółka - Helena, zmagająca się z nieuleczalną chorobą postanawia uporządkować przeszłość i zapewnić swojej córce spokojną przyszłość. Albert Dębski - adwokat, tkwiący w nieudanym małżeństwie ciągle wspomina swoją platoniczną miłość Elizę..... Dużo tego, prawda? A to jeszcze nie koniec ;)
"Klamki i dzwonki" to taka historia, w której wzajemne relacje bohaterów mieszają się i plątają. Mimo, iż autorka stara się klarownie i logicznie przedstawić wydarzenia, opisać kto, dlaczego i kiedy poznał danego bohatera. Pomagają w tym umieszczone w powieści wspomnienia głównych postaci, ale jednak nie udaje się uratować słabo przemyślanych wątków, ich mieszanina z każdą kolejną stroną coraz bardziej drażni, czytając ma się wrażenie, że to jakaś kiepska literacka "Moda na sukces". Niestety, autorka nie udźwignęła tego nagromadzenia postaci i nie potrafiła stworzyć z nich ciekawej wspólnej historii. Przechodzenie od jednego bohatera do drugiego - bo ich losy początkowo toczą się oddzielnie, dopiero potem przeplatają się i krzyżują spowodowało, że historia stała się banalna i nudna. Kolejni bohaterowie nie wnosili niczego nowego, a jedynie powielali schemat toczonych w duszy monologów na temat swojego (nieudanego) życia.
Fabuła "Klamek i dzwonków" jest baardzo naciągana i bardzo mało wiarygodna. To taka irytująca bajeczka, którą można przeczytać, ale po co? Nie ma w tej historii bohatera, którego można polubić i się z nim utożsamić. Mężczyźni w tej powieści zostali przez p. Knedler bardzo skrzywdzeni; są miałcy, niemrawi, nudni, całkowicie bezbarwni. A przypominam, że jeden z nich to adwokat a drugi lekarz... Ciekawym zabiegiem mogło być przedstawienie danej sytuacji z punktu widzenia różnych bohaterów, ale ponieważ bywało ono zbieżne z przemyśleniami drugiej strony nic nie wnosiło, a przedłużało jedynie nudę wionącą z każdej kolejnej strony.
Podsumowanie: "Klamki i dzwonki" to nieudana próba połączenia wielu wątków i wielu bohaterów. Niedorzeczna historia z miałkimi, bezbarwnymi postaciami. Nudne pomieszanie z poplątaniem.
Ocena: 3/10
Ocena: 3/10
Szkoda, że rozczarowała Cię ta książka i że była nudna. Mnie jakoś szczególnie nie kusi, może jak kiedyś wpadnie mi w ręce to przeczytam, ale szukać jej nie będę. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy mialabys podobne zdanie do mojego czy odwrotne :)
UsuńChyba raczej nie będę poświęcać w tej książce swojego czasu. 😊
OdpowiedzUsuńJa poswiecilam i żałuję, ale może u Ciebie byłoby inaczej ;)
UsuńSkoro tak bardzo nie przypadła ci do gustu, to raczej nie sięgn. Bezbarwne postacie, to najgorsze co może być w książce!
OdpowiedzUsuńNajwięcej ikry miala bohaterka nastolatka- najciekawiej zarysowana postać, reszta to niestety takie 'ciepłe, nudne kapcie'...
UsuńDziękuję za szczerą recenzję :* nie przeczytam tej książki.
OdpowiedzUsuńSądzę, że dobrze zrobisz, chociaz oczywiście moglabys mieć inną opinię :)
UsuńOj to zupełnie nie dla mnie, nie będe pamiętać :)
OdpowiedzUsuńNiestety, to jedna z tych książek, w których widać, że autor się starał, ale nic dobrego z tego nie wyszło:(
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzkoda :( bo zapowiadała się na świetną obyczajówkę.
OdpowiedzUsuńNa to liczyłam, a tu zonk :(
UsuńA zapowiadało się dobrze :3
OdpowiedzUsuńJa uważam "Klamki i dzwonki" za słabą pozycję, ale ma ona pewnie swoich zwolenników.
UsuńOstatnio coraz częściej zaglądam do słabych książek, a do tej raczej nie zajrzę.
OdpowiedzUsuńNo i moim zdaniem nic nie stracisz :)
UsuńCzekałam na Twoją recenzję! ♥ Pisałaś mi, że nie przypadła Ci do gustu, więc byłam ciekawa dlaczego. :) I chociaż, jak wiesz, mam na temat tej książki inne zdanie, to przeczytałam Twoją recenzję z przyjemnością. ;)
OdpowiedzUsuńCo do polubienia bohaterów - ja też nie specjalnie się z nimi utożsamiam to fakt. Jednak spodobała mi się fabuła, pomysł na tytuł, zawiłości losu, no i nastoletnie. :D I ja mam wrażenie, że akurat facetom nie brakowało tak dużo, odbierałam ich jako osoby rozdarte, odrzucane przez Elizę (której faktycznie nie polubiłam) i przez ten pryzmat przedstawiane.
Faceci byli żałośni, ja nie mogłam strawić tego jakich 'kapci' autorka stworzyła;) A postać Elizy też dziwna. Tyle lat samotna, a tu nagle bam, klęska urodzaju i narodziny femme fatale ;)
UsuńStrasznie niska ocena, rzeczywiście książka musiała Ci "podpaść"...
OdpowiedzUsuńByła po prostu słaba
Usuń