W pewnym uroczym hotelu w Karpaczu tegoroczny grudzień będzie naprawdę gorący…
Paweł nie jest fanem świąt Bożego Narodzenia. Zamiast dekorowania choinki woli zarabianie dużych pieniędzy, które są mu bardzo potrzebne, ponieważ samotnie wychowuje syna.
Gdy szef proponuje mu udział w biznesowym zjeździe w malowniczym Karpaczu, obiecując awans, Paweł natychmiast się zgadza. Jest tylko jeden problem – jego szef nie toleruje małych dzieci i nie chce ich widzieć w hotelu, gdzie mają zatrzymać się jego pracownicy. A Paweł nie wyjedzie bez sześcioletniego Maksa ani nie zostawi go u rodziny, ponieważ chłopiec… jest inny niż jego rówieśnicy.
Paweł decyduje się zatrudnić opiekunkę, która pojedzie z nimi do Karpacza (oczywiście w tajemnicy przed szefem). Problem w tym, że wyjazd zaczyna się w połowie grudnia i trwa aż do Bożego Narodzenia. Czy znajdzie się ktoś tak zdesperowany, kto porzuci swoje świąteczne plany i pojedzie na drugi koniec kraju?
Na szczęście na ogłoszenie Pawła odpowiada Weronika – dziewczyna, która przekonuje go swoimi licznymi szkoleniami, certyfikatami i tym, że jest studentką pedagogiki. Paweł, który jest perfekcjonistą, nie mógł wymarzyć sobie lepszej opiekunki dla swojego syna.
Nie wie jednak, że to nie Weronika pojedzie z nim i Maksem do Karpacza. Wspólny apartament, codzienne sprzeczki i… odrobina świątecznej magii – to wszystko sprawi, że wygadana, rezolutna dziewczyna, która nie jest tą, za którą się podaje, narobi niezłego zamieszania, również w sercu Pawła.
Już w listopadzie miałam ochotę na powieści świąteczne. Takie ciepłe, przyjemne, odprężające historie, przy których można odpocząć i nastroić się na nadchodzące święta. Jako pierwszą wybrałam najnowszą powieść Anny Langner "Skłam ze mną w te święta". Jako pierwszą i ostatnią. Czytałam miesiąc(!), albo raczej próbowałam czytać. Potem przerzuciłam się na audiobook, żeby w trakcie słuchania jeszcze coś robić, a tym samym nie mieć poczucia traconego czasu. Niestety, też nie pomagało, dodatkowo zniechęciło mnie do sięgania po jakiekolwiek inne powieści świąteczne.
Uwaga możliwe spoilery!!!
Zacznijmy od bohaterów:
Weronika - kobieta lekkich obyczajów, której pasją jest sex, czy to z przyjacielem, czy z nieznajomym. Generalnie nie ma to dla niej większego znaczenia. Pracuje w barze, nie ukończyła studiów, lubi naturalne materiały i kolorowe ubrania.
Weronika - kobieta lekkich obyczajów, której pasją jest sex, czy to z przyjacielem, czy z nieznajomym. Generalnie nie ma to dla niej większego znaczenia. Pracuje w barze, nie ukończyła studiów, lubi naturalne materiały i kolorowe ubrania.
Paweł - facet, który samotnie wychowuje autystycznego syna. Pracoholik, który aktualnie żyje wizją awansu.
Biorąc pod uwagę, że to powieść świąteczna to z góry znamy wynik spotkania ww. osób. Jednak zanim do tego dojdzie zapoznajemy się z życiem Weroniki i Pawła. On szuka opiekunki do dziecka na czas świąt, ona seksi się ze swoim najlepszym przyjacielem, który (zaskoczenie...) jest w niej zakochany.
W powieści mamy jeszcze małego Maksa i kobietę anioła, drugą opiekunkę chłopczyka oraz grono mniej ważnych postaci.
Całość była dla mnie ciężkostrawna. Osoba Weroniki infantylna, śmieszna (albo raczej nie-śmieszna), nieprawdziwa. Wprowadzony wątek autyzmu byłby na duży plus gdyby nie fakt, że kobieta bez studiów, opierająca się na przebywaniu ze swoim bratem wymyśla sposoby komunikowania się z Maksem, na które nie wpadł żaden z jego terapeutów i innych specjalistów, na które Paweł, jego ojciec wydawał 'kupę kasy'.
Bohaterowie zachowywali jakby mieli naście lat. Dawno nie miałam do czynienia z tak irytującymi postaciami, których zachowanie było miejscami żałosne. Rozmowy Weroniki ze współpracownikami Pawła i jego szefem, poniżej poziomu mojego poczucia humoru. Połączenie wykluczających się cech u głównej bohaterki wypadło niewiarygodnie. Wielokrotnie przewracałam oczami, czytając o jej 'wpadkach'.
Jedyny plus to tajemnicza pani Maria - jedyny powiew świeżości na stronach skąpanych sztucznym światłem, na siłę stworzonych bohaterów, między którymi unosząca się chemia wynikała jedynie z tuszu zadrukowanych kartek.
Raczej nie dla mnie, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńSkoro jest ciężkostrawna, to nie sięgnę po nią :)
OdpowiedzUsuń