Są sekrety, dla których warto żyć, i takie, za które trzeba zabić
Lily Bradley ma idealne życie. Wspaniały mąż, dom nad morzem, własny gabinet psychologiczny. Każdy chciałby być na jej miejscu. Aż do tamtej nocy. Zmasakrowane ciało kobiety zostaje znalezione pod klifami. Zagadkowa śmierć sprawia, że tajemnice Lily i jej pacjentów przestają być bezpieczne.To niejedyna rzecz, która spędza jej sen z powiek.
Od pewnego czasu dostaje niepokojące wiadomości i czuje, że jest obserwowana. Przyjmuje też pacjentkę, która budzi w niej obsesję na punkcie przeszłości. Zbyt mrocznej, by Lily chciała do niej wracać.
Bestsellerowa autorka powraca z historią opartą na faktach, której zakończenie zaszokuje każdego.
"Sekret pacjentki" to thriller psychologiczny, który autorka oparła o pewną prawdziwą historię - ten fakt oraz bardzo dobre opinie bookstagramerek wpłynęły na mnie przy wyborze tej książki. Powieść okazała się przyzwoitą, trzymają poziom lekturą. Może bez efektu wow, ale jednak na tyle wciągającą, że czas jej poświęcony z pewnością nie można uznać za stracony.
Głównym wątkiem książki jest morderstwo kobiety, przy okazji którego zaczynają na jaw wychodzić tajemnice mieszkańców miasteczka. Ciało kobiety znajduje szanowany, lubiany i majętny Tom Bradley, mąż Lily, która jest psycholożką, skrywającą o sobie pewną tajemnicę, jak się jednak okazuje, nie ona jedna... Małżeństwo zostaje uznane za podejrzane, Tom zatrzymany, a my dzięki retrospekcjom poznajemy przeszłość ofiary oraz małżonki mężczyzny, które wbrew pozorom wydaje się kluczowe.
W miarę rozwoju powieści poznajemy nie tylko przeszłość bohaterów i to zarówno tych pierwszo-, jak i drugoplanowych, ale również kolejne wątki kryminalne, które zdają się wiązać ze śmiercią kobiety. Dla mnie wątków w książce było trochę za dużo. Każdy miał swoją tajemnicę, dorośli zachowywali się co najmniej bezmyślnie, za to dzieci nad wyraz dojrzale. Zgrzytała mi budowa postaci, natomiast podobało poprowadzenie historii przez autorkę, mylenie tropów i trudność w domyśleniu się rozwiązania zagadki. Finalnie, mimo minusów dobrze spędziłam czas z "Sekretem pacjentki". Nie był to poziom "Pacjenta" Fitzka, czy "Pacjentki" Michaelidesa, ale i tak całkiem przyzwoity thriller. Plusem była też prawdziwa historia oraz związane z nią ciekawostki z kanadyjskiego sądownictwa.
Inne książki autorki:
Takie książki bardzo lubię. Chętnie sięgają po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka mogłaby mi zapewnić ciekawe popołudnie z książką.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, a lubię od czasu do czasu sięgnąć po taką książkę!
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś. A "Pacjentka" Michaelidesa, o której wspominasz, to świetna książka. :)
OdpowiedzUsuńUwielbia książki na faktach i to jeszcze z mrocznym akcentem. Na pewno po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo intrygująco :D
OdpowiedzUsuńto jest lektura którą bym się zaintresowała;)
OdpowiedzUsuń