Historie Leona, Sandry i Maksa pokazują, jak złudne jest bezpieczeństwo online, jak nauczeni życia w internecie przestają dostrzegać ryzyko, które niesie ze sobą każde kliknięcie „Wyślij”, „Enter” czy „Instaluj”. Kiedy Leon idzie na randkę z Sandrą, nie przypuszcza, że zostanie ona zrelacjonowana na żywo na Instagramie. Wyśmiany i upokorzony na oczach znajomych ze szkoły, a także zupełnie obcych obserwatorów, poznaje, czym jest hejt. Leon musi działać szybko – zanim internet go zniszczy. Tworzy aplikację, dzięki której naprawi swój błąd, a przy okazji da wszystkim nauczkę. Nikt się przecież nigdy nie dowie, że to on stoi za tą aplikacją…
Maks wydaje wszystkie zarobione pieniądze na operacje plastyczne. Wygląda zniewalająco, niczym chodzący ideał, ale dla pełnego lansu chciałby też sprawiać wrażenie bogatego inwestora. Lubi łatwe i szybkie rozwiązania, stąd dlatego też decyduje się na pranie pieniędzy dla groźnego przywódcy grupy przestępczej. Zamiast wykonywać potulnie swoje zadanie, popełnia największy w życiu błąd: oszukuje go. Co się stanie, gdy zniknie pięć milionów złotych?
Mam tyle zastrzeżeń do książki Karoliny Wójciak, że nie wiem od czego zacząć. Może zacznę od pozytywów, bo będzie ich zdecydowanie mniej. Kiedy przejdziemy pierwszą połowę książki, pomęczymy jeszcze kawałek środka to dojdziemy do momentu, w którym historia nas wciągnie. Zacznie się prawdziwy thriller, a nie przegadana, moralizatorska młodzieżówka. Historia w końcu ruszy z kopyta i zaciągnie nas do satysfakcjonującego zakończenia. Pomysł z zazębieniem różnych bohaterów - bardzo dobry, chociaż nie trudno się pewnych rzeczy domyślić.
Przejdźmy do minusów.
Fabuła jest prosta. Dziewczyna nagrywa randkę z pewnym bogatym chłopakiem, żeby pokazać, jak on źle traktuje dziewczyny. Oczywiście Instagram idzie w ruch i historia spotkania, lotem błyskawicy obiega nie tylko szkołę, ale chyba i cały kraj. Od tego się zaczyna. Potem mamy konsekwencje zarówno dla jednej, jak i drugiej strony oraz strumień powtarzanego zdania - w internecie nie jesteśmy anonimowi, w internecie nic nie ginie, nasze działanie może ściągnąć na nas hejt - i tak w koło Macieju.
Bohaterowie dużo myślą, nawet bardzo dużo. Analizują w swoich głowach i analizują, a my się męczymy i męczymy. Ileż można powtarzać to samo? Na dodatek Sandra, główna bohaterka jest tak irytująca, tak dziecinna z tym swoim niezdecydowaniem, że naprawdę ledwo brnęłam przez wątki z jej udziałem. Oprócz niej mamy też w książce bogatych homoseksualistów. Jeden utajony a drugi całkiem jawny. Ten jawny był naprawdę skrzywdzony przez autorkę. Tak negatywnie przedstawionego bohatera dawno nie widziałam. Natomiast kim jest pan 'tajemniczy gej', można się bardzo łatwo domyślić.
Gdyby nie wątek Maksa i wynikająca z niego brutalność i zdeprawowanie, mogłabym zaliczyć Apkę do młodzieżówki, a tak nie bardzo wiem komu mogłabym ją polecić. Tematycznie porównałabym książkę Karoliny Wójciak do powieści Marcela Mossa Pokaż mi. Tyle, że Moss, jako ostrzeżenie przed zgubnym działaniem w internecie, bezmyślnym klikaniem i ściąganiem różnych aplikacji wygrywa i to zdecydowanie.
Zakończenie, jak już wspomniałam na wstępie, bardzo dobre. Podobało mi się, że autorka nie bała się radykalnych rozwiązań i przeszła z przegadanej obyczajówki do dobrego thrillera.
Inne książki Karoliny Wójciak
Bardzo lubię książki tej autorki i na pewno sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJeszcze nic z Autorki nie czytałem, ale wiem teraz Femina Domi, że warto przeczytać. O tej książce jest głośno, pozdrawiam :-) .
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie poznałam książek tej autorki. Szkoda, że w lekturze odnalazłaś więcej minusów.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji poznać twórczości autorki i na razie chyba tego nie zrobię.
OdpowiedzUsuńTzn. Ja jestem ciekaw tej historii :-) .
OdpowiedzUsuńCiekawie zapowiada się.
OdpowiedzUsuń