Myślę, że większość z Was ma swoją ulubioną powieść, taką do której z sentymentem wraca, która za każdym razem wywołuje w nim podobne wrażenia. Ja również taką posiadam, ale nie sądziłam, że będzie okazja o niej tutaj opowiedzieć. Z pewnością nie jest to tytuł, który spasuje każdemu. Jeżeli w szkole mieliście problem z przeczytaniem "Nad Niemnem" to i przez "Trędowatą" trudno będzie Wam przebrnąć.
Opisy są długie i egzaltowane, często wręcz patetyczne. Mnie się podobają, wprowadzają zadumę i są pięknym dopełnieniem subtelności relacji Waldemara i Stefci.
To nie jest książka obiektywnie cudowna, ona jest cudowna dla mnie. To jest jedna z tych opowieści, która przeczytana raz, na zawsze we mnie została. Mogę do niej wracać wielokrotnie i za każdym razem zachwyca mnie tak samo, wzrusza równo mocno, co za pierwszym razem. Czasem czytam tylko swoje ulubione fragmenty, czasem zaczytuję się w każdej linijce. Emocjonalnie działa na mnie za każdym razem.
"Trędowata" to jedna całość w dwóch częściach. Nie można czytać ich oddzielnie, są ze sobą nierozerwalnie związane. Historia zawarta na kartach książki jest prosta, może nawet banalna - miłość między ordynatem, a nauczycielką. Mezalians nie do przyjęcia dla osób z wyższych sfer. Fabuła skupia się na życiu w domu Elzonowskich, do którego trafia Stefcia, jako nauczycielka nastoletniej Luci. To tutaj poznaje ordynata Michorowskiego. Ich relacja początkowo jest raczej mało romantyczna, ale pięknie i subtelnie się rozwija. Jesteśmy świadkami przemiany Waldemara, jego coraz większego zauroczenia, wewnętrznej walki Stefci i następnie walki ordynata ze swoją sferą.
Powieść Heleny Mniszek to obraz polskiej szlachty i cała plejada postaci, z których każdy jest charakterystyczny, każdy otrzymał własne cechy osobowości. To nie jest tylko tło, masa, jak w wielu współczesnych powieściach. Kto raz przeczyta, ten na pewno zapamięta Barskich, Trestkę, czy Ritę. Oprócz ciekawych bohaterów w "Trędowatej" mamy do czynienia z innym przyciągającym elementem, pewną bajkowością, spełnieniem snu o Kopciuszku. Szlachetna, aczkolwiek skromna osoba spoza sfery rozkochuje w sobie bogatego dziedzica, pana na Głębowiczach, który woli ją - zwykłą Stefcię, a nie pannę ze swojego kręgu - Melanię. Ciekawy jest także motyw odkupienia win, zestawienie dziadka Waldemara z nim samym.
Trzeci tom to dalsze losy ordynata Michorowskiego. Dla mnie mogłaby ona nie istnieć, nie lubię dopisywania historii.
Magdalena Samozwaniec napisała, że to taka powieść dla 'kucharek', odarła ją z wszelkich cnót, a ja twierdzę, że to lepsza powieść niż niejedno współczesne dzieło. Autorka potrafiła stworzyć dynamicznych bohaterów, atmosferę bogactwa, napięcie, które jest między bohaterami i utrzymać je w dwóch sporych tomach. Nie sądzę, żeby obecnie zebrała dużo przychylnych opinii, jesteśmy bombardowani już trochę inną literaturą, mimo to polecam i sama pozostaję wierną fanką, dlatego tak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że Wydawnictwo WasPos postanowiło wznowić moją ukochaną książkę.
Niestety.
Nie mogę polecić Wam nowego wydania "Trędowatej". Nie wiem jak jest możliwe, żeby książka, którą wystarczyło przepisać zawierała w sobie tyle błędów. Najwięcej znalazłam ich w pierwszym tomie. Szczytem było dla mnie źle napisane nazwisko bohaterki, chociaż w tym samym zdaniu, widnieje też dobrze zapisane. Ot, dwie wersje, można sobie wybrać. Nie wspominając o myślnikach w dialogu, czy złych zapisach słów, typu: pół misek. Z litości nie przytoczę nazwiska korektorki, która widnieje w książce.
Nowe wydanie serii ma jeszcze jeden minus - brak tłumaczenia wyrażeń francuskich. Pierwszy raz spotkałam się z "Trędowatą", w której nie ma w przypisach tłumaczenia z francuskiego. Nie rozumiem dlaczego z nich zrezygnowano, jest to tym bardziej dziwne, że tego było naprawdę dużo.
Żeby nie było, że nie zauważam niczego pozytywnego - wydanie WasPos ma bardzo ładne, wiosenne okładki, szkoda, że nie ze skrzydełkami, czy w twardych okładkach, ale estetycznie nie mogę się przyczepić, są urocze.
Ja mam stare antykwaryczne wydanie Trędowatej i mi wystarczy. Wydawnictwo się nie popisało jak widać.
OdpowiedzUsuńMoje niestety już się rozpadło, dlatego tak się ucieszyłam na wiadomość o wznowieniu.
UsuńSeria prezentuje się fajnie, szkoda, że ma minusy
OdpowiedzUsuńTylko to wydanie, sama historia jest naprawdę godna polecenia
UsuńNie czytałem, za to oglądałem ekranizację - wiele razy. Pozdrawiam serdecznie, dziś u mnie być może recenzja "Samouczka języka hebrajskiego". Pozdrawiam po zalatanym poranku, sprzątaniu i znad lektur :-) .
OdpowiedzUsuńA ja nie przepadam za ekranizacją. Denerwowała mnie postać Stefci, taka mocno egzaltowana.
UsuńPs. A na południu straszny halny ;-) .
OdpowiedzUsuńmusisz napchać kieszenie kamieniami ;D
Usuńszkoda, że tyle błędów w książce
OdpowiedzUsuńSzkoda.
UsuńWolę klasyczne wydanie.
OdpowiedzUsuńTroszkę ich było wcześniej. Żałuję, że to nowe nie jest dopracowane.
UsuńTemu "wydawnictwu" mówię zdecydowane nie. Ale samą "Trędowatą" oczywiście pamiętam, choć czytałam ją wieki temu. Może kiedyś wrócę, żeby przypomnieć sobie te emocje. Albo poczuć nowe :)
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałabym, że Ci się podobała ;)
UsuńW takim razie poszukam innego wydania. Nie wiem dlaczego, ale ... nie czytałam "Trędowatej", więc mam co nadrabiać :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńSzkoda, że to wydanie ma sporo błędów. Nie czytałam jeszcze tej książki, ale na pewno nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńPolecam, ja ją bardzo lubię :)
UsuńNie zgodzę się z Tobą. Czytając "Nad Niemnem" przeżywałam katusze, za to w "Trędowatej" jestem zakochana.
OdpowiedzUsuńO widzisz, czyli nie powinnam generalizować :)
UsuńSzkoda, że z tym tłumaczeniem tak...
OdpowiedzUsuńNie tyle tłumaczeniem, co korektą, która przymknęła oczy na babole :(
UsuńUwielbiam Trędowatą! Czy to jako powieść czy ekranizację. Nie rozumiem jak wydawnictwo mogło zrobić coś takiego.
OdpowiedzUsuńRównież tego nie rozumiem...
UsuńCzytałam książkę i oglądałam ekranizację. To piękna historia. Co do tego wydania: wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńNIestety...
UsuńSzkoda, że wydawnictwo się nie postarało, bo same okładki robią dobre wrażenie.
OdpowiedzUsuńO tak, okładki są bardzo ładne
UsuńTakie ładne wydanie, a niedopracowane, szkoda ;/
OdpowiedzUsuń