W małej miejscowości na Mazowszu policja znajduje szczątki noworodka. Wkrótce okazuje się, że poukrywanych dziecięcych szkieletów jest więcej, a Lidia Gładoch, domniemana matka dzieci, zapadła się pod ziemię. Śledztwo prowadzi doświadczony prokurator z Węgrowa Sławomir Rybus. Sprawą błyskawicznie interesują się dziennikarze. O makabrycznym znalezisku we Wrotnowie mówi już cała Polska, ale lokalna społeczność, a także rodzina Lidii, nabiera wody w usta. Czy prokuratorowi uda się przełamać zmowę milczenia?
A może prawda nie jest wcale taka oczywista…
"Małe zbrodnie" to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami powieść, która jest jak życie – nigdy nie czarno-białe.
Magdalena Majcher cofa się do początku lat 2000-ych, by opisać historię dzieciobójczyni. W oparciu o akta sprawy nakreśliła obraz polskiej wsi ze wszystkimi możliwymi stereotypami, a może prawdą? Nie będę tego roztrząsała. Niemniej, mamy tu gloryfikację ziemi, to ona jest wyznacznikiem wartości człowieka. Jeżeli jej nie masz - jesteś nikim. Mamy bardzo mocno zaakcentowany podział ról, facet pracuje - kobieta także, ale ona dodatkowo zajmuje się domem i dziećmi. Sklep to oczywiście wytwórnia plotek, a małżeństwo? Tylko nierozerwalne. Nieważne, że mąż pije, bije i gwałci, kobieta nie ma prawa go zostawić. W takim środowisku przebywa bohaterka "Małych zbrodni", Lidia - postać nakreślona powierzchownie, nie wzbudzająca ani naszej sympatii, ani też antypatii.
Fabuła jest jasna i klarowna, tajemnica właściwie nie jest tajemnicą, bo znając historię prawdziwą znamy jej rozwiązanie. Autorka nie sili się na żadne zmiany, nie próbuje stworzyć historii opartej, a po prostu ją spisuje, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie, czytając powieść. Brakowało mi w niej emocjonalnego zaangażowania. Owszem, historia jest ciekawa, ale napisana stylem 'reportażowym', suchym. Śledzimy, jakby nie było, tragiczne losy, a jednak nie angażujące czytelnika emocjonalnie. Poznajemy smutną historię dziewczyny pozbawionej rodzinnego ciepła i wsparcia, czytamy o zmaganiach z nieakceptującą jej rodziną męża, a jednak nie wywołuje to w nas współczucia. Właściwie nie wywołuje niczego. Ot sucha opowieść o tym jak ciężkie życie doprowadziło do tragedii.
Liczyłam, że Magdalena Majcher wyciągnie z opowieści coś więcej niż suche spisanie starej historii. Co prawda mamy w powieści pokazane jak toczyło się śledztwo, ale i ono było mało emocjonujące. Trudno mi stwierdzić po co powstała ta książka. Moim zdaniem, autorka nie udźwignęła tematu, jedyne co się mocno rzuca w oczy po przeczytaniu to morał, żeby nie oceniać, bo nigdy nie wiemy, co się kryje za daną historią.
Inne książki autorki
Szkoda, że książka nie spełniłam Twoich oczekiwań. Ja mam ją na czytniku, ale jeszcze trochę musi poczekać na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńŻyczę, żeby Tobie przypadła do gustu :)
UsuńSzkoda, że ta książka Cię zawiodła. Ja na szczęście nie będę miała okazji się naciąć, bo rzadko sięgam po tego typu literaturę.
OdpowiedzUsuńTutaj zaciekawiła mnie historia, ale niestety już sposób opowieści nie bardzo...
UsuńNo niestety czasem tak jest, że historia wydaje się być ciekawa, ale wszystko rozbija się o to jak jest napisana. Ja ostatnio tak miałam z "Cywilizacjami".
UsuńW takim razie: udanej kolejnej lektury. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie mówię nie, Autorka znana i mnie. Serdecznie pozdrawiam, od takich typu książek na razie odpoczywam sobie ;-) .
OdpowiedzUsuńRozumiem i również Cię pozdrawiam serdecznie :)
UsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury :)
UsuńNa razie nie mam jej w planach, ale w przyszłości, kto wie :)
OdpowiedzUsuńMoże Tobie przypadnie do gustu :)
UsuńNie planuję czytać :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam tę książkę, chociaż widzę, że nie jest tak dobra jak myślałam. Mimo tego jednak dam jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, może Ty będziesz miała zupełnie inne wrażenia :)
UsuńAutorka jest mi już znajoma. W tej pozycji jednak fabuła mnie nie przekonuje, może następna. ;)
OdpowiedzUsuńTeż czekam na następną ;)
UsuńKsiążka zbytnio mnie nie zaciekawiła :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tym bardziej nie zamierzam czytać tej książki...
OdpowiedzUsuńPodobno wcześniejsze są lepsze, zamierzam to sprawdzić :)
UsuńKurcze, a myślałam, że będzie ciekawsza... bo opis był zachęcający
OdpowiedzUsuńSama historia warta opowiedzenia, ale styl tej opowieści mi nie przypadł do gustu...
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńSzkoda, że z książką wyszło jak wyszło, bo tytuł zapowiadał się fajnie. No co zrobić. Życzę udanej kolejnej lektury :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
ja bym przeczytała! Nie znam stylu pisania autorki, a nuż bym się zaciekawiła
OdpowiedzUsuń