Ewa i Mateusz są małżeństwem, któremu nieźle się powodzi. Luksusowy apartament w centrum miasta, dwa samochody, dobra praca. Do szczęścia brakuje im właściwie tylko… szczęścia. Kiedy pewnego dnia postanawiają zawalczyć o nieco zetlałe uczucie między nimi, okazuje się, że los trzymał dla nich w zanadrzu coś, czego woleliby nigdy nie doświadczyć.
Powiem Wam, że wybierając do recenzji książkę Beaty Zdziarskiej nie spodziewałam się, że zrobi na mnie TAKIE wrażenie. Okładka i opis nie oddają dramatu, jaki rozgrywa się na kartach powieści "Po drugiej stronie". Dodatkowo książka napisana jest plastycznym językiem, z wydarzeniami, które niejednokrotnie zaskoczą, ale nada będę bardzo życiowe i autentyczne.
Bohaterami książki jest młode małżeństwo - Ewa i Mateusz. Ludzie po trzydziestce, spełniający się zawodowo, ona w korporacji, on w firmie budowlanej. Niestety, ich wzajemna relacja nie jest już tak satysfakcjonująca. Małżonkowie żyją razem, ale tak naprawdę tylko obok siebie. Ich uczucie się wypaliło, mają odmienne priorytety, zainteresowania, na dodatek nie dogadują się ze swoimi teściami. W takim życiowym rozkroku spada na nich nieszczęście. Okazuje się, że życie przygotowało dla nich dużo większy cios niż mogliby sobie to wyobrazić. Mateusz zaczyna chorować...
Powieść Beaty Zdziarskiej czyta się z ogromnym zainteresowaniem. Autorka napisała naprawdę dobrą, życiową obyczajówkę, w której nie ma ani jednorożców, ani tęczy. Tutaj mamy życie w swojej brutalnej odmianie. Życie, które pozornie było dla bohaterów szczęśliwe, i które nagle się odwróciło. Zarówno Ewa, jak i Mateusz są tutaj bardzo dobrze nakreśleni. Każde z nich zmaga się z emocjami, niemocą, sumieniem. W tym momencie autorka wyprowadza z cienia rodziców oraz przyjaciół młodego małżeństwa, ciekawe postacie, które odegrają w powieści bardziej lub mniej istotną rolę.
To, co mnie się podobało to fakt, że autorka nie ubarwia świata przedstawionego, nie wmawia, że będzie dobrze, trzyma się faktów, które nie zawsze czytelnikowi się podobają. Co więcej, nie ma tutaj także kryształowych bohaterów. Nie ma truizmu w stylu: cierpienie uszlachetnia, czy miłość pokona wszelkie przeszkody. Mamy za to trudne decyzje, walkę sumienia, wybory, które czytelnikowi mogą się nie spodobać, ale których nie może potępiać, bo nigdy nie wie, jak zachowałby się w danej sytuacji. Największym atutem powieści Beaty Zdziarskiej jest jej brutalna realność.
Ciekawym zabiegiem jest oddanie narracji dwóm kobietom, Ewie i jej teściowej Zofii, co pozwala spojrzeć na życie bohaterów i późniejszy, rozgrywający się w nim dramat z dwóch różnych perspektyw.
POLECAM!
Trudna to była obyczajówka, pełna moralnych wątpliwości i walki sumienia, ale przez to też bardzo ciekawa. Naprawdę nie mogłam się od niej oderwać dopóki nie skończyłam.
Polecam!
Ocena: 9/10
Ocena: 9/10
Lubię dobre obyczajówki od czasu do czasu, więc i tę będę mieć na uwadze. Serdecznie pozdrawiam Femina Domi :-)
OdpowiedzUsuńJestem takiego samego zdania, obyczajówka raz na jakiś czas WSKAZANA.
UsuńŚwietna książka. Cieszę się, że aż tak trafiła w Twój gust. Piękne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńOkładka nie zachęca, łagodnie mówiąc - i nie chodzi mi bynajmniej o tę ładną panią na niej :) ZA to opis jak najbardziej, zwłaszcza brutalny realizm.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńCenię sobie realizm w książkach, więc chętnie poznam tę historię.
OdpowiedzUsuńo! 9 na 10 to widzę ze warto przeczytać:)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zaciekawiła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
dla mnie za ciężka
OdpowiedzUsuń