Jest rok 1885, Paryż, połowa Wielkiego Postu. Oto wyjątkowe doroczne wydarzenie. Śmietanka towarzyska oraz pacjentki szpitala psychiatrycznego Salpêtrière spotykają się na wielkiej maskaradzie. W parach i korowodach tańczą do melodii walców i polek. Wszystko to pod batutą neurologa Jean-Martina Charcota, gwiazdy francuskiej medycyny, od lat kierującego szpitalem. Szpitalem, w którym diagnozy stawiają wyłącznie mężczyźni, a który kobiety uważają za przedsionek piekła.
Wśród pacjentek szpitala jest Louise, osierocona przez rodziców czternastolatka, którą pewnego dnia wujek rzucił na łóżko i nie zważając na protesty, rozerwał jej spódnicę. Po kilku atakach paniki trafia do szpitala jako histeryczka. Dołącza do niej także Eugénie, która jest całkowicie zdrowa poza jedną „przypadłością” – widzi duchy zmarłych. Do szpitala zaciąga ją siłą ojciec, nieopatrznie wygadała się ze swoich zdolności spirytystycznych.
Jedynym sposobem, aby wydostać się z Salpêtrière, jest nakłonienie do pomocy oddziałowej pielęgniarek, Geneviève. I tak nadarza się znakomita okazja do ucieczki – bal kostiumowy. Jednak aby spełnić marzenia o wolności, oddziałowa będzie musiała złamać wszelkie zasady.
"Bal szalonych kobiet" to powieść o czasach trudnych, trudnych przede wszystkim dla kobiet. XIX-wieczny Paryż to miejsce, w którym KAŻDA, niezależnie od statusu i majątku kobieta mogła trafić do Salpetriere, osławionego szpitala psychiatrycznego. To tutaj mężowie, ojcowie, czyli mężczyźni przywozili swoje kobiety, które uznali za 'wariatki'. Powody umieszczenia w szpitalu były różne, główna bohaterka powieści Victorii Mas, została umieszczona w szpitalu przez ojca ze względu na mistycyzm - widzi i rozmawia z duchami.
To, co jest najbardziej przerażające w tej książce to fakt jej autentyczności i bynajmniej nie mam tutaj na myśli mistycyzmu tylko traktowania kobiety jak ludzkiego podgatunku, z którym mężczyzna może zrobić, co chce bez żadnych konsekwencji. Victoria Mas bardzo dobrze pokazuje szpital, jako więzienie, jakim dla nich jest Salpetriere, ale także w opozycji do tego, jako azyl dla kobiet, które doznały zbyt wielu krzywd ze strony mężczyzn. Autorka idealnie przedstawia także dwoistość rzeczywistości, fakt, że jednego dnia można być wolnym, a drugiego stać się więźniem i z szanowanej osoby zostać okrzykniętym wariatem, szaleńcem.
Duża część pacjentek paryskiego szpitala psychiatrycznego, zarówno w rzeczywistości, jak i w powieści, to tak naprawdę skrzywdzone, wykorzystane przez mężczyzn kobiety, które poddawane są eksperymentom medycznym, mającym im pomóc. To są czasy postępu w psychiatrii okupionego okrutnym wykorzystaniem i cierpieniem pacjentek. W książce autorka skupia się głównie na jednej metodzie leczenia, czyli na hipnozie, jeżeli jednak zagłębicie się w temat, czy chociażby sięgnięcie po genialną powieść "Runa" Very Buck zobaczycie, że to tylko ułamek z metod stosowanych w ówczesnych czasach. To, co robione histeryczkom, 'wariatkom', kobietom zamkniętym wbrew swej woli w Salpetriere jest dużo bardziej przerażająca, niż to pokazuje w swej książce Victoria Mas. Ona skupia się na konkretnej historii Eugene, która chce się ze szpitala wydostać, korzystając z dorocznego balu, w którym biorą udział pacjentki oraz śmietanka towarzyska Paryża. Korzystając ze swojego daru obmyśla plan ucieczki, w którym kluczową rolę ma odegrać siostra oddziałowa, opoka szpitala - Genevieve.
Historia zawarta w "Balu szalonych kobiet" jest intrygująca i wciągająca, żałuję, że brak w niej dogłębniejszego przybliżenia tematu ówczesnej psychiatrii i praktyk jakie miały miejsce w Salpetriere. Autorka co prawda obsadziła swoją historię postaciami historycznymi, ale dla mnie to było za mało. Zdecydowanie bardziej podobała mi się wspomniana książka Very Buck, również poruszająca temat szpitala psychiatrycznego w Paryżu.
Niemniej bardzo polecam ją Waszej uwadze.
Sama tematyka mnie zacikawiła, więc kto wie, może się skuszę.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńCiekawa jej jestem :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekaw tej książki. Bardzo o niej głośno, zwłaszcza na Instagramie. Porusza ważne tematy, wszak XIX wiek - schyłek -to też emancypantki i sufrażystki. Będę miał na uwadze, serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńNiby czasy się zmieniły, nikt nas, kobiet, do szpitala psychiatrycznego nie pośle, a jednak bardzo często jesteśmy traktowane jako histeryczki, z lekceważeniem. Bardzo to przygnębiające.
OdpowiedzUsuńDługo zastanawiałam się, czy nie wybrać tej książki, kiedy przeglądałam ofertę Empiku. Miałam do wydania jedynie 40 zł (punkty z ankiet), więc mogłam kupić tylko jedną i finalnie wybrałam coś innego. Ale kiedyś na pewno przeczytam "Bal". Fascynuje mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńwydaje się ciekawa, temat powiem, oryginalny, ale mam na niego ochotę!
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńNiestety, nie znam tej książki, ale bardzo chętnie poznam ją bliżej. Brzmi interesująco :) Fantastyczna recenzja Kochanie, cudowny wpis!
Pozdrawiam cieplutko ♡