Wyobraź sobie ciepły dom, w którym zawsze jest miejsce dla kogoś, kto potrzebuje, by go wysłuchać, wesprzeć i przytulić.
Zaprzyjaźnij się z Eweliną – dziewczyną, która zawsze znajdzie się tam, gdzie ktoś czeka na wyciągniętą pomocną dłoń.
Poznaj babcię Adelę i jej towarzyszkę Muszkę, których uśmiech i znajomość życia sprawiają, że po chwili rozmowy najgorsze problemy zamieniają się w drobnostki.
W otoczonym górami miasteczku życie toczy się leniwie, choć krzyżują się tu rozmaite ludzkie losy, przeszłość miesza się z teraźniejszością, a każdy bohater coś ukrywa i pilnuje swoich sekretów. I choć pojawienie się tajemniczego Janka początkowo nie wzbudza niepokoju, niepostrzeżenie uruchomi lawinę wydarzeń, która doprowadzi do... wielkiej niespodzianki.
Nowa powieść Magdaleny Kordel jest jak kojący balsam na skołatane nerwy albo plasterek na zranioną duszę. Kiedy sięgniesz po "Zanim wyznasz mi miłość", zrozumiesz, jak niewiele wystarczy, by z nadzieją czekać na kolejny dzień.
Najnowsza książka Magdaleny Kordel wzbudziła moje duże zainteresowanie. Miałam ochotę na spokojną, dobrą obyczajówkę, która idealnie współgrałaby z leniwym letnim wieczorem. Opis obiecywał dokładnie to, czego oczekiwałam. Niestety, rzeczywistość przez długi czas była daleka od oczekiwań. Książka zaskoczyła mnie ... nudą. Czy spokojna powieść musi oznaczać nudną powieść? Moim zdaniem nie. Brakowało mi tutaj magii. Czułam raczej na siłę ciągniętą fabułę, opisy i wydarzenia, które musiały zaistnieć, żeby jakoś dobrnąć do połowy powieści, i żeby było o czym pisać w tomie drugim. Pierwsza połowa książki "Zanim wyznasz mi miłość" to dla mnie okropne flaki z olejem, które po dwóch stronach powodowały chęć zamknięcia oczu i pójścia spać. Aż do połowy powieści miałam okropne poczucie zmuszania się do czytania - jak w liceum, gdy trzeba było się pouczyć, ale samo otwarcie książki powodowało nagły atak zmęczenia i senności. Na szczęście, w pewnym momencie odchodzimy od 'flaków z olejem' i przechodzimy do całkiem smakowitego deseru.
"Zanim wyznasz mi miłość" opiera się na znanym i chyba lubianym schemacie, w którym pierwsze skrzypce odgrywa starsza pani (tutaj mamy do czynienia z dwiema), małe miasteczko, gusła i specyficzni sąsiedzi. Adela i Muszka to postaci, które najlepiej wyszły p. Kordel i ratowały całą powieść. Wnuczka Adeli, Ewelina, dopiero z czasem zdobyła moją sympatię, nabierając wyraźniejszego charakteru.
W powieści mamy do czynienia z kilkoma niewiadomymi, miłością, smutnym dzieciństwem i dobrymi ludźmi, na których zawsze można liczyć. Bardzo się cieszę, ze z nudnej i przegadanej części pierwszej przechodzimy do drugiej, która mnie się już dużo bardziej podobała. Był humor, były wydarzenia, które chciało się czytać, było zainteresowanie postaciami. To, czego jednak do końca książki nie odnalazłam, to dobrze skonstruowane i opisane relacje między bohaterami. Jak cudownie byłoby śledzić rozwijające się uczucie między dojrzałymi postaciami, Eweliną i Jaśkiem, czy wzajemną więź Adeli i wnuczki. Wszystko było na chybcika, bez polotu, bez głębi. Ot, litery, składające się na zdania spisane na kartce. Tak jak pisałam wyżej, broni się jedynie relacja Adela - Muszka, bo jej autorka poświęciła więcej czasu i uwagi.
"Zanim wyznasz mi miłość" to taki przydługi nudnawy prolog, który w połowie dostaje kopa i obiecuje, że kolejna część będzie już 'o czymś'. Taką mam nadzieję, bo na pewno sięgnę po drugi tom, licząc, że będzie on lepiej napisany.
Super, że druga część podobała Ci się bardziej od pierwszej. Rzadko kiedy tak się zdarza; zazwyczaj jest odwrotnie, bo zbyt wiele oczekujemy po kontynuacji. :)
OdpowiedzUsuńDruga część książki jeszcze nie wyszła, piszę o drugiej POŁOWIE tej samej książki 😉
UsuńMam już tę książkę. Wkrótce będę ją czytała.
OdpowiedzUsuńTej książki autorki nie miałam jeszcze okazji czytać. Ale czeka już na mojej półce.
OdpowiedzUsuńObserwuję Autorkę na Instagramie, a raczej Book - Stagramie. Znam wielu jej fanów, ja polecam zawsze Barbary Delinsky - nikt się nie dowie. Pozdrawiam serdecznie. Kilka godzin sprzątania i zakupy.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że pierwsza połowa przynudnawa bo to mnie często zniechęca dalej do czytania
OdpowiedzUsuńTaki nudny początek może skutecznie zniechęcić
OdpowiedzUsuńRaczej daruję sobie tę książkę...
OdpowiedzUsuńChyba tęsknimy (albo przynajmniej autorki tęsknią) za babciami w takim dawnym stylu, bo już któryś raz czytam taki opis. Niespecjalnie zainteresowała mnie ta książka, ale samej pisarki nie znam. Jedynie nazwisko. Może kiedyś coś przeczytam, na razie w ogóle mnie nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJakoś niespecjalnie zachęca mnie sam opis. A szkoda, bo obyczajówki są niedoceniane :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji poznać twórczości autorki.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że na początku jest trochę nudno...
OdpowiedzUsuńmyślałam że będzie sztos zwłaszcza że rzecz się dzieje w górskim miasteczku :D a tu flaki z olejem podano...
OdpowiedzUsuńOkładka ładna, ale jakoś treść mnie nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką.
OdpowiedzUsuńJakoś ostatnio mi nie po drodze z obyczajówkami.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic jeszcze od tej autorki.
OdpowiedzUsuńP.S.: Prześliczne zdjęcie!
Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Początek nie zachęca, ale skoro dalej jest lepiej - to czemu nie :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń