Po emocjonalnych burzach, które przeżyłam z książką "Okruchy gorzkiej czekolady. Morze ciemności" Elżbiety Sidorowicz musiałam sięgnąć po coś lekkiego, niezobowiązującego, emocjonalnie neutralnego. Stanęło na "Panu Romantycznym" Leisy Rayven, październikowej nowości Wydawnictwa Niezwykłego. Chociaż chłopak/mężczyzna spozierający na mnie z okładki książki nie jest w moim typie, dałam mu szansę...
Max Riley jest facetem z twoich snów. A przynajmniej będzie nim za
odpowiednią cenę. Jego alter ego, Pan Romantyczny, to zabójczo
przystojny mężczyzna do towarzystwa, który realizuje romantyczne
fantazje – randki, które potrafią zawrócić w głowie. Nowojorska
śmietanka nie może się nim nasycić. Nieważne, czy kobiety pragną
dominującego milionera, niegrzecznego chłopca o złotym sercu, gorącego
kujona, seksownego motocyklisty czy najlepszego przyjaciela – Max odegra
każdą rolę, ale własną tożsamość pragnie zachować w sekrecie.
Wówczas na scenę wkracza dziennikarka śledcza Eden Tate. Gdy od rozkochanej klientki docierają do niej słuchy o miejskiej legendzie, jaką jest Pan Romantyczny, Eden postanawia napisać zjadliwy artykuł demaskujący Maksa oraz jego zdolność do wyłudzania pieniędzy od samotnych, bogatych dam. Zdesperowany mężczyzna, by chronić tożsamość zarówno swoją, jak i klientek, proponuje Eden trzy randki. Jeśli kobieta się w nim nie zakocha, pozwoli jej opublikować swoją historię. Natomiast jeżeli podda się urokowi Maksa, będzie musiała zapomnieć o sprawie. Cyniczna dziennikarka nie ma wątpliwości, że oprze się granym przez niego romantycznym postaciom, ale kiedy prawdziwy Max przyznaje, że coś do niej czuje, musi ocenić, czy profesjonalny kłamca mówi prawdę, czy pełen pasji mężczyzna z tajemniczą przeszłością to kolejna z ról, którą odgrywa, żeby ją oszukać i odwieść od napisania artykułu.
Wówczas na scenę wkracza dziennikarka śledcza Eden Tate. Gdy od rozkochanej klientki docierają do niej słuchy o miejskiej legendzie, jaką jest Pan Romantyczny, Eden postanawia napisać zjadliwy artykuł demaskujący Maksa oraz jego zdolność do wyłudzania pieniędzy od samotnych, bogatych dam. Zdesperowany mężczyzna, by chronić tożsamość zarówno swoją, jak i klientek, proponuje Eden trzy randki. Jeśli kobieta się w nim nie zakocha, pozwoli jej opublikować swoją historię. Natomiast jeżeli podda się urokowi Maksa, będzie musiała zapomnieć o sprawie. Cyniczna dziennikarka nie ma wątpliwości, że oprze się granym przez niego romantycznym postaciom, ale kiedy prawdziwy Max przyznaje, że coś do niej czuje, musi ocenić, czy profesjonalny kłamca mówi prawdę, czy pełen pasji mężczyzna z tajemniczą przeszłością to kolejna z ról, którą odgrywa, żeby ją oszukać i odwieść od napisania artykułu.
... której nie zmarnował. Max Riley okazał się zabójczo przystojnym, szarmanckim dżentelmenem, który spełnia kobiece pragnienia i powoduje, że czuje się ona, jak księżniczka. Oczywiście, nie działa charytatywnie. Za zorganizowanie randki marzeń każe sobie słono płacić, a co ciekawsze, przed spotkaniem wysyła kobiecie listę ważnych informacji, w tym, na co może sobie pozwolić, a czego jej nie wolno. Bo uwaga uwaga. Bohater nie sypia ze swoimi klientkami. Dostaje pieniądze za bycie facetem marzeń i randkę jak ze snu, ale bez seksu. Muszę przyznać, że ten fakt uratował powieść. Gdyby okazał się zwykłym erotykiem po skończeniu odłożyłabym ją na półkę, nucąc: ale to już było..., a tak dostałam całkiem ciekawy romans, który okazał się przyzwoitym zabijaczem czasu.
"Pan Romantyczny" to jeden z tych przypadków, w których bohater jest ciekawszy, sympatyczniejszy i bliższy mi niż bohaterka. Eden Tate to niespełniona dziennikarka, która marudzi na swoją pracę, ale nieszczególnie stara się coś zmienić - oczywiście, dopóki nie trafi na temat Pana Romantycznego. Mieszka z młodszą siostrą, lubi porządek i przygodny seks. Tak właściwie to na kartach powieści zachowuje się jak nimfomanka, która mężczyzn sprowadza jedynie do dostarczycieli orgazmów. Zupełnie nie przekonało mnie wyjaśnienie jej zachowania i cała postać wzbudza pewien niesmak(?) Ale bywała zabawna i to zapisuję jej na duży plus.
Akcja powieści nie była specjalnie zaskakująca. Zakończenie całej historii również jest do przewidzenia, ale książka była naprawdę przyjemna jeżeli tylko w akcji był Max;) Gdyby nie on chyba nie wytrzymałabym z Eden ani strony dłużej. Facet z powieści doskonale trzymał ją w ryzach, temperował, dzięki czemu ja sama odczuwałam satysfakcję. Cieszę się, że autorka nie zrobiła z niego męskiej prostytutki, ale starała się wpleść w jego zajęcie głębsze motywy. To na pewno stanowi pewne urozmaicenie wśród powstających ciągle romansów.
W powieści "Pan Romantyczny" mamy energiczną, sunącą wciąż do przodu akcję, w większości, zabawne dialogi między głównymi bohaterami oraz ciągle odkrywane mniejsze i większe tajemnice. Nie ma miejsca na nudę, co najwyżej na lekkie znużenie, gdy Eden znowu wraca do seksu i swojej seksualnej frustracji. Max Riley jest zupełnie inny, dojrzalszy. Mamy tutaj do czynienia ze swoistą zamianą ról. Mężczyzna jest delikatny, romantyczny, uczy kobietę miłości i czułości. Pokazuje jej, że jest wartościową osobą, która nie musi zaliczać pierwszego lepszego faceta, że zasługuje na coś więcej. W powieści Leisy Rayven mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową Eden i jest to narracja bardzo adekwatna do postaci. Niechlujna, z podwórkowym słownictwem, z nadużywaniem słowa epicki - w zasadzie w powieści wszystko było epickie, jakby nagle w słowniku języka polskiego brakło na niego synonimów.
Jednym zdaniem - jeżeli macie ochotę na umilacz czasu, potrzebujecie resetu od poważnych, brutalnych, trudnych tematów to polecam Wam "Pana Romantycznego".
Rozdział 1 możecie przeczytać ->
TUTAJ
Kiedy będę miała ochotę na coś niezobowiązującego do przeczytania, wezmę pod uwagę ten tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńWarto dać jej i sobie szansę :)
UsuńTakie lektury są fajnymi przerywnikami pomiędzy trudniejszymi książkami.
OdpowiedzUsuńI dokładnie tak je traktuję ☺️
UsuńOjej, jak czytam o głównej bohaterce to trochę mi się odechciewa. Chyba tym razem podziękuję za lekturę...
OdpowiedzUsuńWróć jeszcze do fragmentów o Maxie, może jednak Cię przekona ;D
UsuńMoim zdaniem czasami fajnie przeczytać coś lekkiego
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam :)
UsuńNa pewno sięgnę po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńJak lubisz romanse, to na pewno Ci się spodoba☺️
UsuńChyba nie w moim stylu ta powieść, pewnie mocno irytowałaby mnie główna bohaterka i nici z relaksu ;P.
OdpowiedzUsuńNa szczęście Max pojawia się wystarczająco często, żeby przyćmić Eden ;)
UsuńFajna książka na jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńDokładnie ☺️
UsuńJa potrzebuje takiego resetu, więc książkę będę miała na oku :)
OdpowiedzUsuńJa także i wtedy chętnie sięgam po np. niebanalne romanse☺️
UsuńFajna książka na długie wieczory :)
OdpowiedzUsuńNa jesień sprawdza się idealnie ☺️
UsuńLektura dobra nie tylko na jesień :)
OdpowiedzUsuńNie tylko, ale przyjemniej się czyta takie książki gdy za oknem już ciemno, a na stoliczku stoi parującą, gorąca herbatka♥️
UsuńTeraz aktualnie nie mam w planach czyta lekkiego czytadła. Zawiodłam się na jednym kryminale i tak nie mam ochoty na taką powieść.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ta książka daje fajny reset więc może jednak 😉
UsuńCzasem dobrze jest sięgnąć po lekką opowieść, gdy czytało się książki trudne i emocjonalne.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam ☺️
UsuńTroche nie moja bajka ale czasami, wlasnie jak potrzebuje resetu, taka książka mi sie przydaje
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo☺️
UsuńPo przeczytaniu opisu fabuły, tej pierwszej, przypomniała mi się jakaś bożonarodzeniowa opowiastka, chyba Mikołaj na zawołanie. Tylko tam tytułowy mega przystojny Mikołaj robił wszystko. Tak, wszystko. Czy muszę dodawać, że książka była gniotem? A tu niespodzianka. Zapiszę sobie, każdy potrzebuje czasem lżejszej lektury...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Pisząc wszystko, masz na myśli wszystko wszystko? ;D
UsuńKurcze chyba stawiam na coś bardziej konkretnego niż takie zwykłe umilacze :)
OdpowiedzUsuńJa mam czasami przesyt takimi 'konkretami'😉 i wtedy takie lekkie historie są jak znalazł ☺️
UsuńTaki spoko przerywnik pomiędzy cięższymi pozycjami.
OdpowiedzUsuńTak jest!
UsuńTo raczej nie jest książka dla mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Rozumiem, nie namawiam☺️
UsuńCzuję, że to nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem w trakcie tej lektury i myślę, że mam podobne zdanie do Twojego :) Eden mnie irytuje od samego początku, człowiek ma ochotę nią po prostu potrząsnąć. Momentami wkurza mnie jej podejście i w sumie to jak jej się chce bzykać hahaha XD Serio. A Max, jak na taki "zawód" to okazuje się być naprawdę spoko facetem, aż jestem zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńwww.whothatgirl.pl
Faktycznie, mamy bardzo podobne odczucia😂 Wpadnę poczytać Twoją pełną opinię ☺️
UsuńMojej przyjaciółce się spodoba :)
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńewidentnie nie mój klimat:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tym gatunkiem, więc śmiało mogę powiedzieć, że myślę, że większą przyjemność sprawiła mi lektura Twojej recenzji! ;)
OdpowiedzUsuńKobieto, Ty to potrafisz mnie rozbroić😂😂😂 you make my day😂
Usuń|Nie przepadam za taką tematyka ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio widzę dużo takich książek o facetach w garniakach, koszulach lub bez... :)
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam tę książkę za jakiś czas, bo czasem lubię sięgnąć po taką niezobowiązującą lekturę. ;)
OdpowiedzUsuńPolecam ❤️
UsuńTo raczej nie moje klimaty, poza tym czuję, że bohaterka mocno działaby mi na nerwy :)
OdpowiedzUsuńPrzymknij na nią oko, zrób to dla Maxa 😂
Usuńbiorę tę książkę pod uwagę, ale nie jest to mój must have :P
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńJa lubie takie lekkie, przwidywalne ksiazki na wieczorny relaks po ciezkim dniu :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się do tego nadają :)
UsuńPrzeczytałam fragment tej książki i od razu nie polubiłam głównej bohaterki :) Po ten tytuł nie sięgnę, chyba że się o niego potknę i przewrócę ;) Skusiłam się ostatnią na typowo babską książkę i dotrwałam ledwo do 50. strony. Noł tenkju ;)
OdpowiedzUsuńLubię Twoje komentarze i poczucie humoru 😂
UsuńSzybka do poczytania jesienią :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak ☺️
Usuń