Książka Elżbiety Sidorowicz wyzwoliła mnóstwo moich emocje. Czytając ją płakałam i cierpiałam razem z bohaterką. Przeszłam swoiste katharsis, strona po stronie, mierząc się z bólem nierealnej postaci. Historia opisana w "Okruchach gorzkiej czekolady" sponiewierała mnie emocjonalnie. Dobór słów sprawiał autentyczny ból, smutek, tęsknotę. Musiałam przerywać lekturę, bo czytane słowa trafiały mnie jak strzały. Musiałam przerwać, przetrawić, przelać łzą, by ponownie do niej wrócić. Elżbieta Sidorowicz zaczarowała mnie słowem. Autorka posiada ogromną umiejętność przelewania na papier skrajnych emocji i uczuć. To jak poprowadziła fabułę, skupiając się na tym, co dzieje się w głowie złamanej życiem bohaterki to było mistrzostwo.
Życie nie jest słodką pralinką. Życie to czasem gorzka czekolada. Skąd wiadomo, która nam się przytrafi?
Rodzice nastoletniej Ani decydują się kupić stary, zrujnowany dworek na peryferiach miasta. Gdy rozpoczynają remont i modernizację domu, wszystko zdaje się iść ku dobremu. Jednak nic nie jest w stanie zatrzymać biegu wydarzeń...
Ania, uzdolniona uczennica liceum plastycznego, zostaje zupełnie sama w wielkim, pustym, nienadającym się do życia domu. Bez wody, gazu, telefonu. I bez kogokolwiek bliskiego. Świat malarstwa, muzyki, poezji, wszystko, co było dla niej ważne, przestaje istnieć. Jak pogodzić się ze stratą? Jak żyć?
"Okruchy gorzkiej czekolady. Morze ciemności" to słodko-gorzka opowieść o utraconym raju i o mozolnym odbudowywaniu go z drobin piasku. O dumie, godności, przyjaźni. O samotności. I o miłości, potężnej jak śmierć.
Rodzice nastoletniej Ani decydują się kupić stary, zrujnowany dworek na peryferiach miasta. Gdy rozpoczynają remont i modernizację domu, wszystko zdaje się iść ku dobremu. Jednak nic nie jest w stanie zatrzymać biegu wydarzeń...
Ania, uzdolniona uczennica liceum plastycznego, zostaje zupełnie sama w wielkim, pustym, nienadającym się do życia domu. Bez wody, gazu, telefonu. I bez kogokolwiek bliskiego. Świat malarstwa, muzyki, poezji, wszystko, co było dla niej ważne, przestaje istnieć. Jak pogodzić się ze stratą? Jak żyć?
"Okruchy gorzkiej czekolady. Morze ciemności" to słodko-gorzka opowieść o utraconym raju i o mozolnym odbudowywaniu go z drobin piasku. O dumie, godności, przyjaźni. O samotności. I o miłości, potężnej jak śmierć.
"Okruchy gorzkiej czekolady. Morze ciemności" to historia nastoletniej Ani, która staje w obliczu największej tragedii swojego życia - śmierci ukochanych rodziców. Dziewczyna w jednej chwili zostaje na świecie sama. Musi zmierzyć z bólem, odtrąceniem, zdawać by się mogło, najbliższej po nich osobie. Fabuła książki opiera się na emocjach i uczuciach głównej bohaterki. Pomiędzy różnymi, życiowymi wydarzeniami, przenosimy się do głowy i myśli dziewczyny. Tak naprawdę ogromna część książki to strumień świadomości Ani, jej rozmowy, a właściwie ciągła walka, z Bogiem, próby zrozumienia i zaakceptowania rzeczywistości - zupełnie jakbyśmy zatapiali się w czyimś pamiętniku.
Elżbieta Sidorowicz napisała książkę, której nie można przeczytać 'na raz', którą trzeba sobie dawkować. I chociaż miejscami można odnieść wrażenie, że jest przefilozofowana to jednak dawno, naprawdę dawno nie czytałam powieści, która wywołałaby we mnie taką burzę emocji. Nie przesadzę, jeżeli napiszę, że ta książka mną wstrząsnęła, trafiła prosto w serce. Autorka niezwykle autentycznie oddała ból i tęsknotę bohaterki. Zwracanie się Ani do nieżyjących rodziców było poruszające. Ciężko było nie płakać.
"Mamo, poprowadź mnie przez tę samotność. Chociaż nie, jak mogę niepokoić ją, niech najpierw wypocznie. Po całym życiu, po wszystkich trudach, po śmierci. Nie mogę jej teraz zaprzątać sobą. Niech zyska spokój. Niech odpocznie. Nie będę jej niczym martwić. Mamusiu bądź szczęśliwa. Gdziekolwiek jesteś. Bądź szczęśliwy, tato. Dam sobie radę. Tak długo, jak długo będę umiała. Potem po prostu do was przyjdę"
***
"Czy jestem tchórzem? czy tchórzostwem jest lęk przed życiem? Czy tchórzostwem jest myśl o śmierci? Co niby miałabym powiedzieć? Byliście dla mnie wszystkim i straciłam wszystko? Byliście moim życiem. Nie umiem wyobrazić sobie innego życia. Straciłam wszystko. Straciłam was."
***
"Gdzie jesteście? Czemu nie przyjdziecie po mnie, nie zabierzecie mnie stąd? Nie mam gdzie zanieść mojego płaczu, nie mam domu, nie mam was, nie mam nikogo (...) Nie zostawiajcie mnie samej. Kogo mam błagać? Boga, który mi was zabrał, czy was, którzy ode mnie odeszliście? Nie wrócicie do życia, więc weźcie mnie w swoją śmierć"
Czy biorąc pod uwagę wrażenie, jakie wywarła na mnie ta książka jest ona pozbawiona wad? Nie, oczywiście, że nie. Jeżeli skupimy się tylko na wydarzeniach, które rozgrywają w powieści to znajdziemy parę nielogiczności. Główna bohaterka, Ania, to nastolatka, niepełnoletnia uczennica liceum, dziewczyna, która za zgodą prawnej opiekunki oraz psychologa zamieszkuje zimą w domku odciętym od wody, z psującym się piecem, którego jej rodzice nie zdążyli w pełni wyremontować. Co więcej, mimo, iż wydarzenia dzieją się współcześnie, nie posiada telefonu komórkowego. Aby zadzwonić do opiekunki musi iść do knajpki w centrum miasta. Jesteśmy więc świadkami jej zmagań z nieprzystosowanym do życia domem, z traumą po śmierci rodziców, a także rozczarowaniami i problemami w życiu osobistym.
Morze miłości to książka, która dobitnie pokazuje wielkie cierpienie oraz drogę jaką trzeba przejść by móc po niej dalej żyć. Uświadamia, że czasem obcy ludzie są nam bliżsi, a bliscy są nam zupełnie obcy. Książka pokazuje też jaką siłę ma przyjaźń i jak ta przyjaźń bywa smutno weryfikowana; jest to także powieść o samotności. Dla mnie jednak była to przede wszystkim poruszająca najczulsze struny serca opowieść o sile miłości dziecka do rodziców.
Podsumowanie: Książka Elżbiety Sidorowicz to niezwykle poetyckie dzieło. Dobór słów przywodzi na myśl najpiękniejsze dzieła literatury. Moje serce pękało na równi z sercem bohaterki, staczałam razem z nią każdą bitwę z Bogiem. Współczułam, współodczuwałam i ciągle miałam w głowie myśl, aby ta książka nigdy nie stała się moją lub córki rzeczywistością. Przejmująca, autentyczna w emocjach i uczuciach. Polecam!
Ocena: 9/10
"Jestem śmiertelnie ranna, muszę gdzieś zanieść mój skowyt, muszę gdzieś zabrać mój płacz, niech nikt mnie nie widzi, niech mnie nikt nie podnosi, nie pyta. Niech mnie zostawi w spokoju. Nie będę tak umierać na cudzych oczach."
*Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
Morze miłości to książka, która dobitnie pokazuje wielkie cierpienie oraz drogę jaką trzeba przejść by móc po niej dalej żyć. Uświadamia, że czasem obcy ludzie są nam bliżsi, a bliscy są nam zupełnie obcy. Książka pokazuje też jaką siłę ma przyjaźń i jak ta przyjaźń bywa smutno weryfikowana; jest to także powieść o samotności. Dla mnie jednak była to przede wszystkim poruszająca najczulsze struny serca opowieść o sile miłości dziecka do rodziców.
Podsumowanie: Książka Elżbiety Sidorowicz to niezwykle poetyckie dzieło. Dobór słów przywodzi na myśl najpiękniejsze dzieła literatury. Moje serce pękało na równi z sercem bohaterki, staczałam razem z nią każdą bitwę z Bogiem. Współczułam, współodczuwałam i ciągle miałam w głowie myśl, aby ta książka nigdy nie stała się moją lub córki rzeczywistością. Przejmująca, autentyczna w emocjach i uczuciach. Polecam!
Ocena: 9/10
"Jestem śmiertelnie ranna, muszę gdzieś zanieść mój skowyt, muszę gdzieś zabrać mój płacz, niech nikt mnie nie widzi, niech mnie nikt nie podnosi, nie pyta. Niech mnie zostawi w spokoju. Nie będę tak umierać na cudzych oczach."
*Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
Książka, która wywołuje w czytelniku burze emocji, wstrząsa nim i trafia do jego serca, to właśnie to, co lubią najbardziej. 😊
OdpowiedzUsuńJa również, chociaż czytają tę ksiązkę miałam wrażenie, że wyrywają mi serce, by po chwili wkładać je z powrotem ;)
UsuńCzuję, że ta książka wywołałaby we mnie sporo emocji. Zapisuję sobie jej tytuł.
OdpowiedzUsuńTak, to bardzo emocjonalna książka
UsuńCiekawe czy mnie by wciągnęła
OdpowiedzUsuńCiekawe ;)
UsuńLektura pełna emocji, zawsze jestem na tak :)
OdpowiedzUsuńI polska autorka :)
UsuńUff... Książka przede mną, coś czuje że zmierzenie się z nią na prawdę bardzo emocjonalne, tym bardziej że mój mąż w wieku 16 lat stracil oboje rodziców
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie tego. Śmierć kogoś tak bliskiego to dla mnie coś niewyobrażalnego
UsuńNie czytałam jej. W ostatnim czasie nie czytałam za wiele książek, które wywołały, by we mnie takie emocje jak ,,Okruchy gorzkiej czekolady" Tobie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ja po tej jednej książce potrzebuję całkowitego emocjonalnego resetu.
UsuńTo musi byc naprawdę piękna opowieść, chociaż potwornie smutna. Z przyjemnością poświęciłabym czas na lekturę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakbyś ją odebrała :)
UsuńOj ocena zachęca do przeczytania. Lubie takie książki które sie współodczuwa :)
OdpowiedzUsuńJa również, chociaż po nich człowiek jest emocjonalnie przeczołgany;)
UsuńLubię powieści, które wyzwalają w czytelniku lawinę różnorodnych emocji, dlatego będę miała na uwadze powyższy tytuł.
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńOj to chyba nie dla mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Rozumiem, że nie każdy lubi takie książki, ale jakby co - polecam;)
UsuńNa pewno będę chciała ją przeczytać, bo jestem bardzo ciekawa, jak ja sama ją odbiorę :)
OdpowiedzUsuńwww.whothatgirl.pl
Również jestem ciekawa jak inni ją będę odbierali, będę czatowala na recenzje :)
UsuńMyślę, że we mnie też książka wywołałaby sporo emocji. Skoro jest tak dobra to przeczytam ją na pewno. ;)
OdpowiedzUsuń"Dobra" w sensie przekazywania emocji jest na pewno :)
UsuńPrzeczytam bo jestem ciekawa tego dawkowania czy rzeczywiście trzeba ją sobie aż tak mocno dzielić :)
OdpowiedzUsuńJa musiałam, aż mąż patrzył na mnie dziwnie gdy szłam spać z zapuchniętymi oczami ;D
Usuńto nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie namawiam :)
UsuńLubię takie poruszające pozycje :)
OdpowiedzUsuńJa również. Takie książki dają takie wyzwolenie emocjonalne
UsuńMam ją w planach❣
OdpowiedzUsuńSuper! Poczekam na Twoją opinię:)
UsuńTen tytuł mam zapisany :)
OdpowiedzUsuńŻyczę, w takim razie, dobrej lektury :)
UsuńPrzeżycia fikcyjnych postaci bardzo często budzą nasze realne emocje i uczucia. Napisałaś o paradoksalnych sytuacjach, a ja życzę Ci, żeby nic nie zaskoczyło Cię jeszcze silniej w rzeczywistym świecie. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie. Oby nasze życia pełne były samych pozytywnych wrażeń:)
UsuńTyle emocji? To musi być wyjątkowa książka :)
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że dla mnie była, mocno ją przeżyłam. Nawet pisząc opinię i cofając się do zaznaczonych cytatów, moje oczy się szkliły;)
UsuńZachęciłaś mnie do jej przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
UsuńBędę mieć na uwadze! :)
OdpowiedzUsuńWarto!
UsuńCzytałam tę książkę i zgadzam się z każdym słowem!
OdpowiedzUsuń❤️❤️❤️
UsuńAkcja dzieje się w latach 90tych, stąd tam brak komórki i prawko w wieku 17 lat 😉
OdpowiedzUsuńMoże nie były tak popularne jak obecnie, ale były. A gdy pozwalamy dziecku mieszkać samotnie to jednak chyba powinniśmy go w niego zaopatrzyć 😉
UsuńMyślę, że pani Barskiej mogło to po prostu umknąć, pomijając cenę takiego cacka, a rodziców zabrakło.
UsuńJak widać po ocenie i całej opinii ten fakt nie wpłynął znacząco na odbiór powieści, uznałam jednak za zasadne o tym napisać. Nie sądzę jednak by trzeba było nad tym dywagować. Ksiązka była świetna :)
Usuń