Książka powinna wywoływać emocje i ta z pewnością tak czyni. Ojjj ile emocji we mnie wywołała to możecie sobie tylko wyobrazić. Czytałam, odkładam, znowu czytałam i znowu odkładałam. Miałam ochotę przenieść się do tej historii i kolokwialnie mówiąc, palnąć, tzn. przemówić do rozsądku głównym bohaterom.
A dwójka głównych bohaterów to Martyna i Łukasz.
Ona – spokojna, rozważna studentka medycyny, ceniąca sobie swoje
poukładane życie. On – rozpieszczony jedynak z bogatego domu, któremu w
głowie tylko sport i przyjemności. Dzieli ich niemal wszystko: poglądy,
charaktery, styl życia... A jednak pewnego dnia połączy ich coś, od
czego nie będą w stanie się uwolnić. Coś, co wyzwoli w nich emocje,
jakich wcześniej nie znali i nie podejrzewali, że są do nich zdolni...
Ta historia w niczym nie przypomina bajkowego scenariusza w stylu:
poznali się, pokochali, pobrali, żyli długo i szczęśliwie. To opowieść o
miłości, która rani, niszczy i zostawia bolesne blizny. Opowieść o
ludziach, którzy nie potrafią żyć ani ze sobą, ani bez siebie. A kiedy
dojdą do wniosku, że ta miłość to nie dar, tylko przekleństwo, zrobią
wszystko, żeby ją zabić.
Autorką tej niby skomplikowanej, ale w rzeczywistości bardzo prostej historii jest Jolanta Kosowska. Znakiem rozpoznawczym pisarki są po pierwsze - opisy, które idealnie dopełniają powieści, ubogacają je i świetnie oddziałują na wyobraźnię czytelnika oraz umiejętne wplatanie w fabułę retrospekcji. W "Trzy razy miłość" mamy do czynienia z jednym i z drugim, chociaż opisów tym razem jest znacznie mniej niż w poprzednich książkach. Autorka mocno skupiła się na relacji Martyny i Łukasza, i idealnie pokazała, czego w związku i relacjach z drugą osobą NIE ROBIĆ.
Para rozstaje się i każde zaczyna żyć własnym życiem. Z cienia wychodzi Krzysztof, na którego Martyna zawsze mogła liczyć, ale mimo wszystko, ani ona ani Łukasz nie idą dalej w swoim życiu, ciągle patrzą w przeszłość, nie rozpoczynają nowego, nie zamykają drzwi temu, co było, ale brną do przodu, ciągle oglądając się za siebie. Wkrótce znowu zaczynają być razem, jednak ponownie brakuje tu fundamentu miłości i prawidłowej relacji, czyli rozmowy. Miłość jest w przypadku tych dwojga jakąś mrzonką, rzekłabym wręcz - obsesją. Pani Kosowska zafundowała im prawdziwą sinusoidę. Muszę przyznać, że jeżeli ta książka miała mnie przekonać do istnienia prawdziwej miłości, to tego nie zrobiła.
Zastanawiam się, czy ta historia miałaby szansę wydarzyć się w rzeczywistości. Mam szczerą nadzieję, że nie. "Trzy razy miłość" to książka NIE o szczęśliwej, pięknej miłości, ale opowieść o spaczonym poczuciu dawania szczęścia kochanej osobie, o unieszczęśliwianiu innych bliskich osób, o decydowaniu za kogoś w imię źle rozumianego uczucia. Dla tej obsesyjnej miłości Ci dwoje ranią nie tylko siebie i aż przykro czytać o tak niszczycielskiej sile uczuć. Widzicie więc dlaczego na samym początku pisałam, że miałam ochotę wskoczyć do książki. Było mi ogromnie żal osób, które żyły w cieniu 'wielkiej miłości' Martyny i Łukasza. Osób, które dostawały ochłapy, nie będąc tak naprawdę niczemu winne. Smutna to była miłość. Tyle zmarnowanego czasu, zmarnowanych chwil, zranionych ludzi...
"Nagle przyszło mi na myśl, że ta miłość to nie dar, ale przekleństwo. Coś, co rzuca cień na całe nasze życie, co nie pozwala cieszyć się codziennością, pozostawia smak niedosytu, mami i drażni przeszłością, powraca w snach, powoduje, że oboje nie potrafimy żyć normalnie, że jesteśmy nieszczęśliwi. [...] A może to nie była miłość, tylko fatum?"
"Trzy razy miłość" uświadamia nam, czego nie robić; nie wolno decydować za druga osobę, nie można zatracać siebie w imię miłości. Poświęcenie? Owszem, czasem trzeba coś poświęcić, ale nie można całkowicie zatracać siebie. Dziwna jest miłość Martyny i Łukasza, taka mało miłosna, która nie przeszła pozytywnie żadnej próby, nie doświadczyła zwykłego codziennego życia razem, bo w chwilach gdy potrzebna była rozmowa, wspólne znalezienie rozwiązania, para się po prostu rozstawała.
Podobnie jak w innych książkach Jolanty Kosowskiej, centrum powieści stanowi kobieta - Martyna, to ona zdaje się być osią, wokół której wszystko się toczy, którą kochają mężczyźni gotowi dla niej na wszystko. Narracja utworu jest naprzemienna, raz widzimy świat oczami Martyny, a raz Łukasza. Autorka czas teraźniejszy przeplata wspomnieniami wcześniejszych wydarzeń. Pokazuje nam je zarówno od strony kobiety, jak i mężczyzny, mamy więc możliwość śledzenia danych wydarzeń z dwóch stron. Zatapiamy się w pięknych, górnolotnych słowach o miłości, bo trzeba przyznać, że p. Kosowska bardzo pięknie i malowniczo opisuje uczucia i mamy, (ja miałam), pewien żal do autorki; czy naprawdę najważniejsza jest 'miłość'? Gdzie dobro dzieci, gdzie dbałość o związki, w które dobrowolnie się weszło?
Jak widzicie z powyższych akapitów, książka "Trzy razy miłość" wywołała we mnie mnóstwo emocji. Nie polubiłam głównych bohaterów, nie uznałam ich 'miłości', miałam wrażenie, że to jakaś para nastolatków, a nie dorosłych, wykształconych ludzi. Zdecydowanie bardziej podobała mi się miłość, która była jedynie epizodem w książce, tłem dla tej, która łączyła głównych bohaterów. Miłość porównana do walca.
"Być może ja nie wiem, czym jest prawdziwa miłość - odezwał się po chwili. - Może to, co ja czuję, to tylko przywiązanie, ale mnie z ta moja spokojną miłością jest zupełnie dobrze... Być może nie przeżywam tych wielkich uniesień, ale też nie padam pod ich ciężarem na kolana... U was jest bez przerwy w górę i w dół, i znowu w górę i w dół, i tak bez końca... Niekończąca się huśtawka emocji."
P.S. To chyba jedna z najdłuższych opinii na tym blogu, pisana jak zawsze emocjami, gratuluje jeżeli dobrnęliście do końca;)
Inne książki Jolanty Kosowskiej:
Lubię tak emocjonalne powieści, więc te również mam w planach. 😊
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa Twojego spojrzenia na tę historię :)
UsuńSkoro wywołuje tyle emocji to zapisuję sobie tytuł, żeby mi nie umknęła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciekawe jakie emocje wywoła u Ciebie;)
UsuńKocham takie lektury z emocjami 😉
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak wolę gdy historia miłosna mnie rozczula, a nie złości ;)
UsuńWstęp do recenzji mnie rozbroił😉
OdpowiedzUsuń;D
UsuńFinalnie nie jestem pewna, czy uważasz książkę za dobrą :) Wiem, że nie polubiłaś bohaterów i nie trafiło do Ciebie ich uczucie, ale co z samą powieścią? Pytam, bo zauważyłam, że sporo osób obniża książce ocenę, jeśli nie polubiło bohaterów. Dygresja: raz spotkałam się z drastycznie zaniżoną oceną, tylko nie pamiętam już czego, "Dziewczyny z sąsiedztwa" albo czegoś innego na faktach. Osobie oceniającej nie spodobało się, że historia była taka straszna i wystawiła jej najniższą ocenę. Cóż... :/
OdpowiedzUsuńPS.
Lubię długie recenzje :) No a jaka by długa nie była, i tak jest krótsza od książki. No i przecież czytają Cię blogerki książkowe ;)
Ciężko ocenić jednoznacznie taką książkę;) Okładka obiecuje, że jeżeli nie wierzysz w prawdziwą miłość to po jej lekturze uwierzysz, to się u mnie nie sprawdziło, jednak, tak jak pisałam, sama oprawa historii miłosnej jest, jak zwykle u p. Kosowskiej, bardzo dobra. Przeskoki czasowe, retrospekcje, używane słowa. To wszystko ma ręce i nogi. Rozumem mogę stwierdzić, że powieść jest dobra, ale moje serce mówi - nie! takiej miłości :)
UsuńMyślę, że nie jestem targetem tej powieści.
Czytałam tę książkę i we mnie także wzbudziła ona wiele emocji. Myślę, że Martyna i Łukasz nie byli bohaterami, których ma się polubić, a raczej postaciami prawdziwymi, mającymi wzbudzić różne uczucia :D
OdpowiedzUsuńTu nawet nie chodzi o lubienie samych bohaterów; ich czyny, podejmowane decyzje były dla mnie nie do przyjęcia, niezrozumiałe, mało logiczne. Ale lubię czasem przeczytać książkę, która wywołuje te 'gorsze' emocje ;)
UsuńJa muszę w końcu poznać prozę tej autorki.
OdpowiedzUsuńNa początek polecam "Niepamięć" :)
UsuńW sumie mam wrażenie, że nie piszesz tego wprost, ale jeśli dobrze rozumiem, to ostatecznie książka nie za bardzo przypadła Ci do gustu? Ja po opisie wiem, że to na pewno nie jest książka w moim stylu, więc tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńI hej - świetna długa recenzja - zaczytałam się! ;D
Cieszę się, że dobrnęłaś do końca;D Książka wywołała we mnie mnóstwo emocji, głównie złości, ale to powodowało, że nie nudziłam się, czytając. Sama historia mnie nie przekonała i nie zgadzam się z opinią na okładce, że ukazuje prawdziwą miłość, ale jednak język, opisy, sposób narracji - nie można nic zarzucić. Tak więc sama widzisz, trudno jednoznacznie ją ocenić ;)
UsuńAch ta miłość - ja ostatnio miałam na ten temat wielkie przemyślenia po przeczytaniu "Sztuki słyszenia bicia serca", która bardzo mi się spodobała, ale mam wrażenie, że to trochę na zasadzie "taka miłość się zdarza raz na 100000 par, a Ty nie jesteś jedną z nich" i od razu, w naturalny sposób zaczynamy się zastanawiać co w naszej miłości jest gorsze itp. Czy to co przeczytałam było piękne? Było. Czy pokazywało prawdziwą miłość? Trochę tak, ale jednak trochę nie.
UsuńNie znam, nie czytałam. Ja w sprawie miłości jestem beznadziejnie dziecinna;) Ale tylko nieoficjalnie. Oficjalnie wiem, że takowe piękne, idealne, romantyczne itp. zdarzają się tylko w bajkach ;)
UsuńPowiem tak: dokładnie tak samo odebrałam tę książkę i zdecydowanie tylko jedna miłość, ta przyrównana w powieści do walca mogłaby sprawić że w nią uwierzę
OdpowiedzUsuńCzyli myślimy podobnie:) Lecę przeczytać całą Twoją opinię...
UsuńLubię takie życiowe książki. Fabuła mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńWięc nie pozostaje nic, tylko oddać się lekturze :)
UsuńCzytałam dawno temu. Podobała mi się. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
Tak? Chyba przegapiłam u Ciebie jej recenzję
UsuńCzytałam i odniosłam podobne wrażenie.
OdpowiedzUsuńTeż czytałaś? Chyba przegapiłam Twoją recenzję
UsuńWspaniała recenzja, świetnie napisana! Uwielbiam czytać tak napisane opinie o książkach!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, jest mi bardzo miło:)
UsuńLubię takie książki więc chętnie ją kiedyś przeczytam :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiech lektura miłą będzie, również pozdrawiam :)
UsuńChociaż są plusy i minusy, to widzę że przy tym pojawiło się mnóstwo emocji :) Nie mogę zatem nie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMnóstwo złości i żalu, ciekawe jak to będzie u Ciebie :)
UsuńŚwietna książka interesujacej Autorki.
OdpowiedzUsuńCzytałaś już?:)
UsuńJeszcze nie czytałam, a po Twojej recenzji mam ochotę już teraz po nią sięgnąć. Wygląda na to, że książka mnie zaskoczy :) Muszę prędko ją nadrobić!
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Ciekawe, jakie Ty będziesz miała o niej zdanie :)
UsuńDziękuję za recenzję pełną tak wielu emocji. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJolanta Kosowska
Książka emocjonalna więc i moje wrażenia nie mogły być inne:) Jeszcze raz dziękuję za możliwość zapoznania się z tą historią:)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Skoro budzi tyle emocji, to chętnie ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPolecam, jestem bardzo ciekawa zdania innych :)
UsuńSzkoda, że główni bohaterowie nie do końca przypadli Ci do gustu, ale widzę, że książka wzbudziła wiele emocji, a o to chyba chodzi. By robiła wrażenie, a nie była byle jaka :)
OdpowiedzUsuńW ogóle mi się nie spodobali;) Ale właśnie takie powinny być książki - wywoływać emocje:)
UsuńJa już myślałam, że to były pozytywne emocje :D A nie wyklęcie głównych bohaterów i wątku :P Ksiązki nie czytałam i nie przeczytam, bo nie mój gatunek, ale można widze stosować jako antyporadnik związku :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie;D
UsuńPrzyznam że ciężko mi się czyta książkę, zwłaszcza obyczajówkę, jeżeli nie polubiłam się z głównymi bohaterami a tak by zapewne było w tym przypadku. Zauważyłaś że zawsze ona jest biedna a on zawsze bogaty? ach te schematy;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Coś w tym jest. Nawet sobie nie przypominam teraz żadnej książki, w której byłoby odwrotnie. Chyba trzeba coś z tym zrobić, to może być bestseller ;)
UsuńTo prawda nie można w imię miłości zatracać samego siebie, bardzo ciekawa pozycja, ale też nie wiem czy bym się polubiła z bohaterami :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, ale może akurat Tobie przypadliby do gustu :)
UsuńNie wiem czy to książka dla mnie ale zawsze muszę się przekonać sięgając po nią ;)
OdpowiedzUsuńMoże akurat :)
UsuńKsiążki pisane emocjami świadczą o książce - takie recenzje dobrze się czyta :)
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
UsuńNie czuję, żeby ta książka przypadła mojemu gustu czytelniczemu.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Całkowicie to rozumiem. Tez czasem po czyjejś recenzji tak mi się wydaje i skreślam książkę, ale czasem okazuje się, że nie miałam racji bo książka wcale nie była taka zła ;) Może ta przypadłaby Ci jednak do gustu :)
UsuńRóżne opinie czytałam o tej książce. Myślę, że zawsze warto wyrobić sobie własną, więc nie mówię tej powieści 'nie'. :)
OdpowiedzUsuńMądrze prawisz;)
UsuńFaktycznie ciężko uznać relację między głównymi bohaterami za prawdziwą miłość... Coś czuję, że gdyby mnie bohaterowie tak denerwowali, prędzej czy później porzuciłabym lekturę;)
OdpowiedzUsuńZawsze ma się nadzieję, że tym razem uda im się utrzymac tę miłość, więc czytasz strona po stronie aż do końca:)
UsuńHmmm, bohaterowie wydają się mocno sztampowi, ale na plus jest ta relacja. Niby szokuje i czasem irytuje, ale jednak to jakaś nowość w tego typu dziełach, więc wyczuwam naprawdę dobrą, choć jednocześnie nieco zbyt emocjonalną przygodę :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://demoniczne-ksiazki.blogspot.com
Mocno denerwującą, zwłaszcza, że nie tego się po niej spodziewałam, co otrzymałam ;)
UsuńKiedy młodzi ludzie spotykają się i decydują na związek, nie wiedzą do końca, co jest w tej sytuacji konieczne. Skąd mogą to wiedzieć na progu wspólnego życia? Nie zawsze pytają o radę ludzi doświadczonych. Polubiłem styl pisania Pani Kosowskiej i z dużym zainteresowaniem przeczytam tę powieść. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńW takim razie, z ciekawością i niecierpliwością będę czekała na opinię :)
UsuńJa uważam, że bardzo często książki są dobrym rozwiązaniem, jeśli chcemy dowiedzieć się czegoś o relacjach dwojga ludzi. Dzięki takim książkom można też poznać sygnały, które druga osoba nam daje. Przeczytajcie więcej o tym na stronie https://kobietamawplyw.pl/po-czym-poznac-ze-mu-na-tobie-zalezy-oczywiste-sygnaly/ .
OdpowiedzUsuń