Książka napisana przez byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, która nie jest jego biografią? Tak, to możliwe. Dokonał tego Bill Clinton (czy ktoś go nie zna?), a pomógł mu James Patterson. Czy taki duet mógł stworzyć coś złego?
Książka, o której mówi cały świat. Największa sensacja 2018 roku, którą w Polsce wydaje Wydawnictwo Znak, to coś na co czekałam prawie cały rok. Najgroźniejszy atak terrorystyczny w historii rozpocznie się za 6... 5... 4...
Zniknie wszystko. Dostęp do wody, prądu, twoich oszczędności. Nie
zadzwonisz do rodziny. Nie będziesz wiedział, co się dzieje. Nie
spodziewałeś się, że to może dotyczyć także ciebie.
Ktoś tylko czeka, by zrealizować swój plan. Ma sprzymierzeńca w Białym Domu. Wystarczy, że wpisze hasło.
W ściśle strzeżonym miejscu trwa narada przywódców najważniejszych państw świata. Ustalają strategię działania. Czy wystarczy im czasu, by ją zrealizować? (opis wydawcy)
Ktoś tylko czeka, by zrealizować swój plan. Ma sprzymierzeńca w Białym Domu. Wystarczy, że wpisze hasło.
W ściśle strzeżonym miejscu trwa narada przywódców najważniejszych państw świata. Ustalają strategię działania. Czy wystarczy im czasu, by ją zrealizować? (opis wydawcy)
Nie wiem, czy bardziej zaintrygował mnie opis książki, czy fakt, że jej współautorem jest były prezydent Stanów Zjednoczonych. W każdym razie niezmierni się ucieszyłam, że książka (dzięki portalowi lubimyczytać.pl) jeszcze przed premierą trafiła w moje ręce.
Tylko Bill Clinton i James Patterson mogli napisać taką powieść. Po raz
pierwszy w historii prezydent Stanów Zjednoczonych odsłonił tajniki
funkcjonowania Białego Domu autorowi światowych bestsellerów. Zabójcza
kombinacja, która trzyma w napięciu do końca.
(opis wydawcy)
Opis z okładki zapowiada napięcie, które nie opuszcza nas aż do ostatniej strony. Faktycznie. Od drugiej polowy książka bardzo wciąga i trudno się od niej oderwać, ale aby dojść do tej drugiej polowy trzeba przebrnąć przez kulejącą pierwszą część. Dla porównania, dobrnięcie do polowy książki zajęło mi dobrze ponad tydzień czasu, natomiast gdy już ja przemęczyłam to reszta zajęła mi 2 wieczory. Zacznijmy zatem i zagłębmy się w treść.
Głównym bohaterem praktycznie każdej sceny, jedynym sprawiedliwym i najodważniejszym bohaterem (dosłownie i w przenośni) jest prezydent USA Jonathan Duncan. Człowiek, któremu na sercu leży nie tylko los kraju, ale który pochyla się nad każdym maluczkim, ubolewając, że nie może pomóc wszystkim skrzywdzonym, przede wszystkim jednak wojennym weteranom. Widać, że jednemu z autorów, (zgadnijmy któremu;)), bardzo zależało na uczłowieczeniu prezydenta, pokazaniu, jakim to on jest dobrym człowiekiem, z jakimi strasznymi sprawami musi się mierzyć, jak w tym wszystkim jest samotny itd. itp. Wynurzenia prezydenta są zbędne. Niczego nie wnoszą, nie poruszają akcji do przodu, a mocno ją spowalniają, nudzą, powodują, że zaczynasz czytać i po paru linijkach masz dość. Gdyby to była biografia z chęcią bym poczytała jego przemyślenia, ale w książce akcji chcę akcji, a nie filozoficznych rozważań, które do niczego nie prowadzą.
Od początku książki wiemy, że coś się dzieje. Ktoś zagraża USA i wie o tym tylko prezydent Duncan i jego najbliższa współpracownica Carolyn Brock. Jesteśmy świadkami gry politycznej, śledzimy funkcjonowanie Białego Domu, powoli jesteśmy wprowadzani w cała aferę. Bardzo powoli, (ale o tym już pisałam). Akcję co chwila spowalnia kolejny potok myśli prezydenta, które - muszę się przyznać - zaczęłam jedynie przewijać oczami. W powieści nie ma wyczuwalnego napięcia, może pod koniec coś naprawdę się dzieje, ale wcześniej jest raz lepiej - dynamicznie, raz gorzej - ckliwie prowadzona akcja. Prezydent Duncan musi walczy z niewidocznym wrogiem, wirusem komputerowym, (a właściwie internetowym), który ma spowodować ogólnokrajową klęskę, tragedię nie do wyobrażenia, przez którego w kraju nie będzie działało NIC. Oprócz tego zmaga się z próbą impeachment'u oraz próbuje znaleźć w swoich szeregach zdrajcę. Nie może bezgranicznie zaufać nikomu. Odpowiedź kto jest zdrajcą jest dość prosta i w zasadzie oczywista. Nie ma tu wielkiego zaskoczenia, chociaż autorzy chyba tego nie przewidzieli, albo przeczytali za mało książek.
Sporym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że duże role panowie oddali kobietom. Ich bohaterki to kobiety silne, władcze, mądre. Bez nich właściwie nawet prezydentowi Duncan'owi ciężko byłoby funkcjonować.
Gdyby nie druga część powieści moja ocena byłaby bardziej zaniżona. Na szczęście w końcu akcja rusza do przodu, fabuła się zagęszcza, prezydent otacza się specjalistami od cybernetyki, konsultuje z najważniejszymi głowami państw. Widzimy i czujemy napięcie. Akcja jest wartka i czytanie zaczyna sprawiać przyjemność. Zatapiamy się w lekturze, czekamy na rozwiązanie i jest naprawdę dobrze, prawie do końca, bo niestety na końcu pozostaje nam jeszcze przeczytać nudne kazanie kończące książkę, zapewne autorstwa Billa Clintona, które przypomina nam o tej pierwszej części książki i wrażenie spędzenia miło czasu trochę mija. Plusem książki są króciutkie rozdziały, często 2,3,4 strony. Gdy więc Cię nuży nie musisz długo czekać, w każdej chwili możesz odłożyć książkę bez obawy, że się pogubisz.
Podsumowanie: Prezydentowi grozi impeachment, Stanom Zjednoczonym grozi zagłada, jeden z najbliższych współpracowników zdradza ... i to mogła być świetna książka, ale jest niestety tylko dostateczna. Powieść jest tak naprawdę patetycznym przedstawieniem super bohatera
- prezydenta USA, głowy państwa, który jest chodzącym ideałem, człowieka bez skazy, który
ma na względzie tylko dobro swojego kraju, a to niestety mimo drugiej, lepszej połowy nuży.
Ocena: 5/10
Ocena: 5/10
Tym razem, zdecydowanie, to nie jest książka dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńNie mój klimat 😉
OdpowiedzUsuńOkazało się, że mój też nie bardzo ;)
UsuńAmerykanie mają skłonność do patosu, za czym nie przepadam.
OdpowiedzUsuńTutaj jest go zdecydowanie za dużo;)
UsuńNie, nie i jeszcze raz nie. Książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)
UsuńNo opis książki rzeczywiście jest ciekawy, więc szkoda, że nie okazała się lepsza. Sama nie wiem, zastanowię się jeszcze nad nią. Może kiedyś najdzie mnie na nią ochota. :)
OdpowiedzUsuńOpis bardzo mnie zachęcił! No ale treść niestety rozczarowała
UsuńCoś tak czułam że to będzie przeciętniak. Jak za dużo o tym piszą, znaczy że szału nie ma;)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Niestety tutaj się sprawdziło
UsuńJa sobie raczej odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Rozumiem, chociaż może miałabyś inne zdanie niż ja :)
UsuńPowieść sensacyjna, której współautorem jest Clinton? Z czystej ciekawości przeczytam:)
OdpowiedzUsuńTez tak zrobiłam ;D
Usuńraczej nie przeczytam, jednak... okładka bardzo ładna ;)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Adekwatna do treści ;)
UsuńA widzisz, jakie to wszystko jest względne :) Mnie się na ten przykład spodobało praktycznie wszystko to, co nie przypadło Ci do gustu bądź Cię wynudziło :) Widziałam, że sporo osób pisało o idealności prezydenta. Mnie totalnie to nie przeszkadza(ło), powiem więcej - wolę takie "idealne" osoby niż kolejnego głupiego bohatera, który zniechęca mnie do czytania swoją głupotą czy innymi wadami, mającymi za zadanie ułatwić czytelnikowi utożsamienie się z nim.
OdpowiedzUsuńDziekuję za Twoją opinię. Masz trochęracji, ale jednak wolalabym, żeby jego 'idealnosc' ograniczyla się do czynów, niekoniecznie musiał to jeszcze podkreslacprzydługimi, nic nie wnoszącymi do fabuły wynurzeniami :)
UsuńTym razem jednak nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
A ja chętnie przeczytam :) Tak z czystej ciekawości. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej lektury :)
Usuń