Tusz Pupa Ultraflex

Kosmetykiem do makijażu, którego używam najczęściej jest tusz do rzęs. Moje naturalne rzęsy są długie i czarne więc od tuszu oczekuję przede wszystkim ich podkręcenia i pogrubienia. Ważne, żeby nie sklejał a ładnie rozczesywał rzęsy.

Tuszu z Pupa używam już od kilku tygodni mogę więc napisać o nim swoje spostrzeżenia. Przede wszystkim muszę pochwalić opakowanie. Tusz znajduje się w rzucającym się w oczy, krwisto czerwonym pojemniczku o pojemności 10 ml. Szczoteczka tuszu jest silikonowa. Manewrowanie nią dla mnie jest koszmarkiem. Przy każdej aplikacji jestem zmuszona korzystać z patyczków. Tusz na początku jest bardzo mokry, jego nakładanie to była udręka i zabieranie mojego cennego czasu. Sklejał rzęsy, które po nałożeniu tuszu musiałam rozczesywać czystą suchą szczoteczką. Na dodatek długimi włoskami malowałam sobie oprócz rzęs również powiekę. Plusem było to, że się nie osypywał, podkręcał i wydłużał.

Liczyłam, że w miarę upływu czasu, gdy tusz zacznie wysychać plusów będzie więcej. Niestety, tusz zaczął zostawiać na rzęsach grudki, a ponadto po paru godzinach osypywał się.

Tusz z Pupa można znaleźć w drogeriach go w przeróżnych cenach, od 19 w promocji aż po ponad 60 zł. I powiem tak... nie warto za niego przepłacać. Jeżeli chcecie wypróbować polujcie na promocje, bo można znaleźć dużo tańsze tusze, których efekt będzie porównywalny, a często wręcz lepszy.

PLUSY
- nadaje ładną czerń
- podkręca
- wydłuża
- dobrze się zmywa

MINUSY
- skleja
- zostawia grudki
- osypuje się
- ciężka do manewrowania szczoteczka; trudno się nakłada
- cena (bez promocji)

EFEKT (tuz po nałożeniu tuszu)